W czerwcową noc
2005 roku w Warszawie zostaje zamordowany Henryk Telak, uczestnik terapii
prowadzonej przez Cezarego Rudzkiego, cenionego psychiatrę. Czy zabił go ktoś z
czworga osób obecnych podczas terapii? Czy może ktoś z zewnątrz wykorzystał
jedynie okazję na zbrodnię doskonałą? Czy można zabić, będąc w transie
wywołanym terapią? Na te i inne pytania starają się odpowiedzieć policja oraz
przede wszystkim prokurator i jednocześnie główny bohater – Teodor Szacki.
Miłoszewski w
sposób mistrzowski wykreował postać prokuratora. Szacki to
trzydziestopięcioletni mężczyzna, mąż i ojciec. Ma skłonności do przesadnego
narzekania, ale dzięki temu czytelnik może poznać te gorsze (i zapewne
prawdziwsze) strony pracy prokuratora. Stara się stać po stronie dobra, choć
jak się okaże nie zawsze jest to możliwe – czasem trzeba odpuścić, choćby na
chwilę. Do pewnego stopnia jest perfekcyjny – lubi panować nad swoim śledztwem i
dlatego wykonuje dużo więcej pracy niż jego koledzy - inni prokuratorzy. W
swoich dochodzeniach wykazuje się analitycznym myśleniem i dobrą intuicją. Jak każdy człowiek ma
swoje przewinienia i występki. Czytelnik ma okazję obserwować Szackiego w
momencie, gdy staje na rozdrożu zarówno zawodowym jak i osobistym. W jego małżeństwie coś się wypaliło (bohater zrzuca winę na żonę, bo przecież sypia w
wyciągniętych podkoszulkach i chadza w domu w góralskich kapciach) i jak na życzenie pojawia się młoda i zainteresowana nim dziennikarka. Skorzystać czy nie skorzystać,
zapytuje siebie Szacki. To postać, która mnie zauroczyła swoją prawdziwością.
Kolejnym atutem Uwikłania jest w znakomity sposób
poprowadzona akcja. Tuż po rozpoczęciu śledztwa pojawiają się nowe postaci
związane z Telakiem. Jednak autor nie od razu zdradza kim są oraz jaki związek
mają z zamordowanym i dzięki temu czytelnik w ciągłym napięciu mknie przez
kolejne strony. Ponadto Miłoszewski przeplata wątek zbrodni z innymi (miłosnym,
innymi śledztwami, rodzinnym), co sprawia, że czytelnik jest wikłany w coraz to nowe
historie.
Dodatkowo autor
przybliża metodę ustawień Hellingera (o której kilka lat temu słyszałam),
objaśniając ją jasno i dość szczegółowo. Ciekawym zabiegiem jest umieszczenie
historii czasów współczesnych w kontekście lat PRL-u. Okazuje się, że historia
wciąż jest obecna i wpływa na losy bohaterów Uwikłania.
Muszę przyznać,
że uwikłałam się w ten kryminał doszczętnie. Tak bardzo, że skuszę się na Ziarno prawdy, by podczas lektury ponownie spotkać się z Szackim. I już
się nie mogę doczekać na to spotkanie.
Zygmunt
Miłoszewski, Uwikłanie, wyd. W.A.B.,
Warszawa 2007.
Film też jest dobry, ale wiadomo, że to nie to samo, co książka :)
OdpowiedzUsuńNie wiem - filmu nie miałam okazji obejrzeć, może nadrobię :) znam przypadki, gdy to film jest lepszy (choć jest ich niewiele :))
OdpowiedzUsuń