Ważne informacje i terminy



2 marca 2013

Uwikłać się w dobry kryminał

Od bardzo dawna mam tak, że nie najlepszy humor poprawiam sobie lekturą kryminałów. Umysł koncentruje się na zagadkowych morderstwach, a odpoczywa od życiowych problemów. Zazwyczaj sięgam po sprawdzoną Chmielewską, ale ostatnio zapragnęłam świeżości i na ratunek przyszedł Zygmunt Miłoszewski z Uwikłaniem.

W czerwcową noc 2005 roku w Warszawie zostaje zamordowany Henryk Telak, uczestnik terapii prowadzonej przez Cezarego Rudzkiego, cenionego psychiatrę. Czy zabił go ktoś z czworga osób obecnych podczas terapii? Czy może ktoś z zewnątrz wykorzystał jedynie okazję na zbrodnię doskonałą? Czy można zabić, będąc w transie wywołanym terapią? Na te i inne pytania starają się odpowiedzieć policja oraz przede wszystkim prokurator i jednocześnie główny bohater – Teodor Szacki.

Miłoszewski w sposób mistrzowski wykreował postać prokuratora. Szacki to trzydziestopięcioletni mężczyzna, mąż i ojciec. Ma skłonności do przesadnego narzekania, ale dzięki temu czytelnik może poznać te gorsze (i zapewne prawdziwsze) strony pracy prokuratora. Stara się stać po stronie dobra, choć jak się okaże nie zawsze jest to możliwe – czasem trzeba odpuścić, choćby na chwilę. Do pewnego stopnia jest perfekcyjny – lubi panować nad swoim śledztwem i dlatego wykonuje dużo więcej pracy niż jego koledzy - inni prokuratorzy. W swoich dochodzeniach wykazuje się analitycznym myśleniem i dobrą intuicją. Jak każdy człowiek ma swoje przewinienia i występki. Czytelnik ma okazję obserwować Szackiego w momencie, gdy staje na rozdrożu zarówno zawodowym jak i osobistym. W jego małżeństwie coś się wypaliło (bohater zrzuca winę na żonę, bo przecież sypia w wyciągniętych podkoszulkach i chadza w domu w góralskich kapciach) i jak na życzenie pojawia się młoda i zainteresowana nim dziennikarka. Skorzystać czy nie skorzystać, zapytuje siebie Szacki. To postać, która mnie zauroczyła swoją prawdziwością.

Kolejnym atutem Uwikłania jest w znakomity sposób poprowadzona akcja. Tuż po rozpoczęciu śledztwa pojawiają się nowe postaci związane z Telakiem. Jednak autor nie od razu zdradza kim są oraz jaki związek mają z zamordowanym i dzięki temu czytelnik w ciągłym napięciu mknie przez kolejne strony. Ponadto Miłoszewski przeplata wątek zbrodni z innymi (miłosnym, innymi śledztwami, rodzinnym), co sprawia, że czytelnik jest wikłany w coraz to nowe historie.
Dodatkowo autor przybliża metodę ustawień Hellingera (o której kilka lat temu słyszałam), objaśniając ją jasno i dość szczegółowo. Ciekawym zabiegiem jest umieszczenie historii czasów współczesnych w kontekście lat PRL-u. Okazuje się, że historia wciąż jest obecna i wpływa na losy bohaterów Uwikłania.

Muszę przyznać, że uwikłałam się w ten kryminał doszczętnie. Tak bardzo, że skuszę się na Ziarno prawdy, by podczas lektury ponownie spotkać się z Szackim. I już się nie mogę doczekać na to spotkanie.

Zygmunt Miłoszewski, Uwikłanie, wyd. W.A.B., Warszawa 2007.


2 komentarze:

  1. Film też jest dobry, ale wiadomo, że to nie to samo, co książka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem - filmu nie miałam okazji obejrzeć, może nadrobię :) znam przypadki, gdy to film jest lepszy (choć jest ich niewiele :))

    OdpowiedzUsuń