Ważne informacje i terminy



6 grudnia 2015

Koty Doris Lessing

Odkąd pamiętam w życiu towarzyszą mi koty. Niektórzy nazywają mnie kociarą, bliscy zarzucają upominkami tematycznie związanymi z kotami (niezliczona ilość figurek, kolczyków). Koty mnie fascynują. To najbardziej tajemnicze zwierzęta, uparci indywidualiści, a czasem wrażliwe pieszczochy.

Kilka lat temu przeczytałam książkę Doris Lessing. Nosi tytuł O kotach i egzemplarz znajduje się w mojej prywatnej biblioteczce. Ze względu na nową przyjaźń z odziedziczoną kocicą postanowiłam sobie odświeżyć treść książki.

Lessing opowiada o swoim życiu z kotami. Opowieść rozpoczyna od dzieciństwa w Afryce. Otaczały ją koty - domowe i dzikie. Jednak obowiązki wobec kotów spełniała matka. Lessing dopiero w Anglii bierze pod opiekę koty i dopiero wtedy musi mierzyć się z dobrymi i złymi stronami posiadania zwierząt. Noblistka opowiada o kocim życiu z niezwykłą spostrzegawczością.

Co fascynującego jest w życiu kotów?
W książce czytelnik spotyka różnych kocich bohaterów. Tych, którzy zaglądają do domu autorki oraz domowników. I każdy jest inny - jak ludzie, tak koty mają nie tylko różne temperamenty, ale i inteligencję. Różność kocich charakterów daje Lessing możliwość stworzenia ciekawych i zabawnych historii o kocich sympatiach i antypatiach. Bohaterowie Lessing mają cechy ludzkie, doświadczają miłości, przyjaźni, nienawiści. Odczuwają radość, ale i cierpią - zazwyczaj przez człowieka.

Zachwyt kocią naturą - naturą, której całej postaci człowiek nigdy nie będzie w stanie odgadnąć - wygląda z niemal każdej strony opowieści Lessing. I pomimo przekonania o niemożności porozumienia totalnego człowieka i kota, podejmowane przez autorkę próby są piękną i momentami wzruszającą opowieścią.

Warto sięgnąć po książkę Lessing, choćby po to, aby uświadomić sobie, że do wielu kocich radości, jak i dramatów przyczynia się człowiek. A kociarze odnajdą w opowieściach noblistki sobie znane historie z kociego życia.


Doris Lessing, O kotach, przeł. Anna Bańkowska, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.

22 listopada 2015

Za co można pokochać Jeżycjadę?

Są takie książki, od których na samą myśl rozgrzewa się dusza. Szczególną atencją cieszy się u mnie cykl „Jeżycjada”. Z kilku stron słyszałam zarzut, że powieści Musierowicz są zbyt cukierkowe. Niedawno usłyszałam, że są przestarzałe. Niepodobna, bym miała zgodzić się z tymi spostrzeżeniami. A po lekturze najnowszej części zgłodniałam i chyba czas powrócić do dawnych przyjaciół z ulicy Roosvelta.

Sielanka czy nie?
Tak, świat bohaterów Jeżycjady jest pełen ciepłych spojrzeń i uśmiechów oraz troski o bliskich. Borejkowie są archetypiczną rodziną. Ale przeżywają swoje dramaty, mają troski i zmartwienia dnia codziennego. Wówczas wystarczy usiąść przy starym stole w kuchni, napić się herbaty i pobyć z innymi członkami tej rodziny. Tak ułożony świat rodzinny być może drażni niektórych - moja skłonność do idealizowania wyszeptuje jednak z nadzieją, że i w prawdziwym życiu znajdują się tacy Borejkowie z całym arsenałem ciepła i miłości.

Co może fascynować?
Mnie za każdym razem podnosi na duchu archaiczność najstarszych Borejków. Ignacy i Mila noszą w sobie wartości dawnego świata, o którym (z tym trudno polemizować) wielu zapomniało. I to w pewien sposób może utrudniać najmłodszym dziś czytelnikom lekturę cyklu Musierowicz. Ale z drugiej strony czytanie tych powieści jest znakomitą lekcją o człowieku obytym, kulturalnym. Bo Borejkowie (i młodsi, i starsi) są ludźmi kulturalnymi. I to godzi w kondycję współczesnego człowieka.
Podczas lektury Feblika pomyślałam sobie, że w świecie Jeżycjady nawet Józef Pałys docenia wartości, które przekazali (i nadal przekazują) seniorzy rodu. A przywołany bohater nie jest przesadnie z książkami za pan brat. I to fascynuje. Nie każdego w domu Borejków nazwiemy molem
książkowym, ale każdy nosi w sobie wartości, które we współczesnym świecie wymierają.

Po co czytać?
Uważam, że Jeżycjadę czytać warto. To znakomita ilustracja zmieniających się czasów. Ale też dowód na to, że takie wartości jak dobro, miłość, szacunek są stałe i wcale nie muszą znikać. Czas zimowy, kiedy ludzie stają się jeszcze bardziej nieorzyjaźni, jest idealnym momentem na zanurzenie się w świat Musierowiczowych idealistów. Tymczasem woła mnie Cabré - Feblika Musierowicz polecam.


M. Musierowicz, Feblik, wyd. Akapit Press, Łódź 2015.

20 listopada 2015

Walki Knausgårda

Lubię skandynawskich pisarzy. Za historie podszyte chłodem i dostrzeganie pierwotnego okrucieństwa chowającego się w człowieku. Lubuję się też w szeroko pojętej intymistyce. I czasem sięgam po książki gorąco polecane przez innych. Dlatego wybór padł na Moją walkę Karla Knausgårda.

Moja walka to powieść autobiograficzna. Autor wraca do swojego dzieciństwa i lat młodości. Punktem wyjścia do opowieści czyni swoje dorosłe życie. Narracja jest prowadzona na różnych płaszczyznach czasowych. Wszystko jednak zdaje się obracać wokół postaci ojca - postaci wielowymiarowej i wywołującej różne emocje. I być może jest to zamiar pisarza, gdyż z recenzji kolejnych części wywnioskować można, że ojciec i w nich stanowi ważną postać.

Ojciec w Mojej walce stanowi centrum (wszech)świata Karla. Jednak nie jest to świat spokoju i budujących życie dziecka wartości. To mężczyzna władający spokojem i niepokojem swojej rodziny. Synowie albo go nienawidzą, albo próbują go, jak Karl, zrozumieć. Nawiązanie porozumienia z mężczyzną, ktory powinien stanowić wzór dla Knausgårda, jest niemożliwe.

Podczas lektury nasuwa się pytanie - gdzie jest matka? Wydawałoby się, że świat, o którym opowiada pisarz, funkcjonuje bez kobiet. Jednak to tylko pozorne wrażenie. Matka Karla jest obecna w swojej nieobecności. Wyzwala się spod tyranii męża, ale chyba pozostawia też synów. Obecna jest również babka, matka ojca. Obecna, choć też izolująca się (lub izolowana) nie tworzy z wnukami (i synami) relacji. Ta odrębność światów jest co najmniej zastanawiająca.

Powieścią Knausgårda nie umiem się zachwycić, ale też mnie nie denerwuje (jedna z recenzji narzuca czytelnikowi jedno z tych dwóch uczuć). Lektura Mojej walki była dla mnie przedzieraniem się i walką z opowieścią autora. Nie jestem ciekawa, co ma do powiedzenia w kolejnych tomach, jednak z pewnością lektura skłania do jakiś refleksji, więc czas nie został doszczętnie zmarnowany.


Karl Knausgård, Moja walka, ks. I, przeł. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.


7 listopada 2015

Ulec. Komu? Czemu?

Staram się być ostrożna, gdy wokół prawie wszyscy krzyczą. Z nienawiści. Lub po prostu. Czasem zdarza mi się krzyczeć. By się opamiętali. Wiem (tak donosi internet), że niektórzy w wyniku ostatnich wydarzeń sięgnęli po Uległość Houellebecqa. A ja sięgnęłam, ponieważ nie czytałam dotąd nic tego pisarza, a od kilku lat dobijał się do mojej biblioteki. Uległam książce krzyczącej do mnie z wystawy księgarni nieopodal mojej pracy. To u mnie dość częste.

Czemu ulega bohater Houellebecqa?

Bohaterem Uległości jest ponad czterdziestoletni profesor paryskiego uniwersytetu. Przypomina nieco bohaterów Bukowskiego - samotny mężczyzna, który nie potrafi (nie chce, nie może?) związać się z jedną kobietą na dłużej. Czy musi? Houellebecq nie odpowiada wprost, niemniej wydawałoby się, że bohaterowi byłoby lżej.
Francois to mężczyzna, który nosi w sobie cechy dekadenta. Samotność targa bohaterem od niemal pierwszych stron książki i zmusza go do poszukiwań. Nie jest Francois w tych poszukiwaniach konsekwetny. Po dekadencku szuka zapomnienia w miłości cielesnej i wciąż się zawodzi. Ucieka również w literaturę i próbuje utożsamić się z wyborami dziewiętnastowiecznego pisarza Huysmansa. I ta próba ucieczki kończy się fiaskiem. To co dawniej sprawiało bohaterowi radość, dawało satysfakcję, teraz wyblakło. A Francois odczuwa coraz boleśniej wewnętrzną pustkę.

Tłem są wydarzenia polityczne we Francji 2022 roku. Odbywają się wybory i wygrywa Bractwo Muzułmańskie. Jednak uderza przede wszystkim marazm społeczeństwa. Francuzi wydają się być w powieści Houellebecqa zobojętniali na wynik wyborów, a w wyniku wprowadzania nowego porządku są bardzo ulegli i szybko się przystosowują. Są tak bezsilni czy może potrzebują twardych zasad? Kondycja jednostki jest słaba - wystarczy prześledzić to na przykładzie głównego bohatera - samotny, zagubiony, brak bliskich relacji z rodzicami (uderzająca obojętność na wieść o ich śmierci).

Zauważono już, że w Uległości brak kobiet - zrzuca się to na karb panoszącego się islamu. Jednak ta nieobecność jednej płci wydaje się być podobna do tej u Bukowskiego czy Hłaski. Bo kobiety są. Nabierają wymiaru przedmiotowego. Sterowane przez dużych chłopców stają się zabaweczkami, marionetkami, które się przebiera, zasłania i używa według narzuconego porządku. Pojawia się jednak pytanie - czy ta przedmiotowość, istniejąca wcześniej, nie zostaje wypowiedziana na głos?


W kogo wymierzona powieść?

Nie czytałam tej powieści jako krytyki islamu. I chyba nikt tak odczytać Uległości nie powinien. To rodzaj pamfletu wymierzonego w każdego, komu obojętna jest sytuacja polityczna. To ostra krytyka społeczeństwa, które buja się bezmyślnie między jedną partią a drugą. Społeczeństwa, które ulega. Nie - islamowi. A każdemu, kto tę uległość potrafi wykorzystać. A wszystko dzieje się w oparach zobojętnienia i dziwnie znajomego marazmu.



Michel Houellebecq, Uległość, przeł. B. Geppert, wyd. W.A.B., Warszawa 2015.

25 października 2015

Tożsamość i inne kłopoty

Poczucie tożsamości jest niezwykle ważne dla każdego człowieka. To coś, co nas odróżnia od jednych, ale i jednocześnie upodabnia  do drugich. Nawet częściowa utrata tożsamości może okazać się w życiu dziurą, ktorej nie da się niczym zatuszować. A co zrobić, gdy człowiek nagle dowiaduje się, że nie jest spokrewniony z rodziną, a biologicznego ojca poszukuje policja? Z tym problemem mierzy się Jonathan, bohater powieści Susan Elliot Wright.

Jonathan jest mężczyzną po czterdziestce, mężem, nauczycielem, wkrótce zostanie ojcem. Ma skomplikowane relacje z ojcem i z matką. Po śmierci ojca daje się ponieść emocjom w szkole i dochodzi do incydentu. Uczeń wykorzystuje sytuację i oskarża nauczyciela o pobicie. Jonathan trafia na policję, a w wyniku pobrania od niego próbek DNA, okazuje się, że ojciec kilkadziesiąt lat temu dopuścił się poważnych przestępstw. W rozmowie z matką bohater dowiaduje się, że został adoptowany. Staje przed trudnym wyborem - szukać biologicznej matki, czy żyć dalej w niewiedzy.

Przemilczenia dotykają problemu adopcji i tożsamości. Bohater nie wie, kim jest. To że dowiaduje się o adopcji, wpływa nie tylko na jego relacje z adopcyjną matką (Jonathan ostatecznie wkracza na drogę wyjaśnienia i oczyszczenia), ale i odbija się to na jego związku. Ponadto odnajduje w sobie potrzebę zmiany zawodu. Fakt, że bohater wkrótce zostanie ojcem, zaczyna mu ciążyć jeszcze bardziej. Co jeśli okaże się, że odziedziczył złe geny i nie sprosta roli ojca? Czy można powielić błędy i występki biologicznych rodziców? Z próbą odpowiedzi na te pytania Jonathan postanawia się zmierzyć.

W powieści pojawia się również tajemnicza Maggie i jej tragiczna historia sprzed około czterdziestu lat. Ta postać, jej sytuacja prowokują do zadania pytań o to, co można wybaczyć zrozpaczonej matce? Jak pomóc samotnej dziewczynie po przejściach? Czy ostatecznie z wszelkimi trudnymi sytuacjami człowiek tak naprawdę ma mierzyć się samotnie?

Przemilczenia nie są powieścią skomplikowaną, ale z pewnością nie należą też do schematycznych powieścideł. Drażnić nieco może zmierzanie autorki ku cukierkowemu zakończeniu, ale być może to jedynie przekonanie, że w życiu każdego powinna być zachowana równowaga między dobrem a złem. Powieść, która wciąga i zmusza do refleksji.

Susan Elliot Wright, Przemilczenia, przeł. M. Kołczańska, wyd. W.A.B., Warszawa 2015.

23 sierpnia 2015

Lektury obowiązkowe 2015/2016

Tydzień wakacji jeszcze przed Wami, ale taki los nauczyciela, że swoją pracę tak naprawdę zaczyna trochę szybciej niż uczniowie. :)

Lektury obowiązkowe w roku szkolnym 2015/2016

KLASA I A

1. Antoine de Saint Exupéry Mały Książę - wrzesień
2. Emmanuel Schmitt Oskar i pani Róża - październik
3. Małgorzata Musierowicz Opium w rosole - listopad
4. Artur Conan Doyle Pies Baskerville'ów - styczeń
5. Dorota Terakowska Samotność Bogów - marzec
6. Ursula Le Guin Czarnoksiężnik z Archipelagu - kwiecień
7. Aleksander Fredro Zemsta - maj


KLASA II A

1. Ida Fink Drzazga (podręcznik), Zabawa w klucz, Wariat, Pies (opowiadania z tomu Wiosna 1941) - wrzesień
2. William Golding Władca much - październik
3. Adam Mickiewicz Dziady cz. II - listopad
4. Juliusz Słowacki Balladyna - styczeń
5. Aleksander Kamiński Kamienie na szaniec - marzec
6. Henryk Sienkiewicz Quo vadis - kwiecień
7. Harper Lee Zabić drozda - maj


KLASA III B
1. Gustaw Herling - Grudziński, opowiadania: Pierścień (podręcznik), Wieża, Pietà dell'Isola (z tomu Skrzydła ołtarza) - wrzesień
2. William Shakespeare Romeo i Julia - październik
3. Ryszard Kapuściński Heban (Początek, zderzenie, Ghana '58; Droga do Kumasi; Struktura klanu; Serce kobry; Doktor Doyle; Zanzibar; Amin; Dzień we wsi Abdallah Wallo; W cieniu drzewa, w Afryce) - listopad
4. J. D. Salinger Buszujący w zbożu - grudzień
5. George Orwell Folwark zwierzęcy - styczeń
6. Juliusz Słowacki Balladyna - marzec
7. Etgar Keret, opowiadania (tytuły zostaną podane później) - maj


Do zobaczenia! ;)

Kobiece tajemnice Kabulu

Kiedy byłam dzieckiem, wciąż upominano mnie, abym zachowywała się, mówiła, bawiła jak dziewczynka. Kiedy byłam małą dziewczynką twierdziłam, że nigdy nie będę nosiła sukienek. I wolałam bawić się z chłopakami. O ile jako dorosła kobieta uwielbiam sukienki i spódnice, o tyle wciąż jest we mnie coś z chłopczycy. Co? Odwaga. Do stawiania sobie i światu wyzwań, do wyrażania niezgody na narzucane role wynikające tylko i wyłącznie z patriarchalnego porządku świata. Jestem człowiekiem szukającym wolności - ograniczonej zasadą niewyrządzania krzywdy sobie i innym. I coraz częściej jestem wdzięczna tej cząstce siebie (pewnego rodzaju buntownicy), która nie pozwoliła samej siebie skrzywdzić i wepchnąć w stereotypowo postrzeganą kobiecość. Ten wstęp wynika z lektury reportażu Jenny Nordberg. Chłopczyce z Kabulu. Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie to książka, która wywołuje wiele refleksji na temat losu kobiet nie tylko w Afganistanie, ale tak naprawdę na całym świecie.

Autorka podąża tropem bacza pusz, czyli dziewczynek przebieranych za chłopców. Co kieruje wyborem rodziców tych dzieci? Kulturowe przekonanie, że w każdej normalnej rodzinie musi pojawić się syn. Gdy się nie pojawia, kobieta uznawana jest za niepełną, a cała rodzina traci szacunek otoczenia. Wyjściem z niewygodnej sytuacji jest przebranie jednej z córek za chłopca. I mimo że otoczenie zdaje sobie sprawę z fałszu sytuacji, lepszy przebrany syn niż same córki.
Nordberg jednocześnie zauważa, że bacza pusz nie są wymysłem kultury islamskiej. Kobiety grają i grały mężczyzn tam, gdzie zabierano im prawa, a tym samym i wolność. I to jest niewątpliwą wartością książki nowojorskiej dziennikarki - z reportażu o losie kobiet w Afganistanie uczyniła opowieść o losie kobiet w ogóle.

Bohaterkami Chłopczyc z Kabulu są dziewczęta i kobiety, które były lub są inne niż nakazują afgańskie reguły. Azita, pragnąca spełnić się na arenie politycznej. Mehran, kilkuletnia dziewczynka odgrywająca rolę syna. Zahra, nastoletnia chłopczyca, która nie chce już być dziewczyną. Szukria,
która do około dwudziestego roku życia była bacza pusz, po czym wyszła za mąż, urodziła dzieci, ale nie potrafi odnaleźć się w kobiecej postaci. Te i inne wymienione w reportażu kobiety próbują się
wymknąć zasadom panującym w ich kraju. Nordberg rozmawia z nimi, z ich rodzinami. Zastanawia się jednocześnie, na ile granie chłopca przez dziewczynkę wpływa na jej psychikę. A może zamiast niszczyć, buduje? Wzmacnia charakter, udowadnia, że kobieta nie jest ograniczona? Ponadto autorka zadaje pytanie o płeć biologiczną i płeć kulturową. Gdzie przebiega granica? Jak rozpoznać cechy wynikające z tej pierwszej oraz z tej drugiej? Czy umiejętności narzuca nam biologia czy kultura, w której się wychowujemy?

Ważne, aby zaznaczyć, że Chłopczyce z Kabulu nie obrażają religii (tak naprawdę każda w rękach fanatyka staje się niebezpiecznym narzędziem). Reportaż zwraca uwagę na trudny los afgańskich kobiet oraz opisuje ich próby wyjścia poza społeczne zamknięcie. Próby, które, zaznaczyć należy jeszcze raz, podejmowały w różnych czasach kobiety w różnych społeczeństwach ograniczanych przez kulturę patriarchatu. Książka warta uwagi.


Jenny Nordberg, Chłopczyce z Kabulu. Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie, przeł. J. Hunia, wyd. Czarne, Wołowiec 2015.

17 sierpnia 2015

Beletrystyczna opowieść o Fridzie Kahlo

Mam kilka obsesji związanych z twórczyniami. Tak, bo to kobiety artystki zwracają moją szczególną uwagę. Nie umiem przejść obojętnie obok Poświatowskiej, Woolf czy Plath. Do tego grona zalicza się również Frida Kahlo, choć o niej wiem najmniej. Wychodzę z założenia, że niewiedza jest niegroźna tylko wtedy, gdy ją poskramiamy, zatem nie mogłam przejść obojętnie w księgarni obok Fridy napisanej przez Barbarę Mujicę.

Frida nie jest biografią, to beletrystyczna opowieść o meksykańskiej artystce, jej mężu oraz całej rodzinie. Dlatego podczas lektury należy pamiętać o fikcji świata przedstawionego (zresztą nawet biografie i autobiografie polegają na kreowaniu świata - życie sławnego przechodzi przez literacki photoshop). Niemniej, książka należy do ciekawych, może nawet porwać czytelnika w świat artystyczny, ale i rewolucyjny (lata życia Fridy Kahlo przypadają na burzliwy politycznie czas w Meksyku).

Ciekawa jest postać narratora - Cristiny, młodszej o rok siostry Fridy. To ona relacjonuje bezpośrednio doktorowi (najprawdopodobniej psychologowi lub psychiatrze), a pośrednio czytelnikowi, wydarzenia z życia siostry. Z życia, któremu się przyglądała, ale i brała w nim udział (bardziej lub mniej czynny).
Autorka wiarygodnie wykreowała Cristinę - najmłodszą Kahlo, żyjącą w cieniu sławnej siostry. Frida jest nie tylko opowieścią o sławnej parze artystów, ale i próbą opowieści o tych, którzy żyją w cieniu wielkich. Relacja Cristiny zawiera w sobie odpowiedzi na pytania: Co czuje osoba pozostająca w cieniu?, Do czego jest zdolna, aby przez chwilę poczuć się ważną?, Co jest w stanie poświęcić dla kilku chwil w blasku sławy?

Frida w opowieści literackiej siostry jest nie tylko wielką artystką (i patriotką), ale to też dziewczyna, a później kobieta, niezwykle egocentryczna, łaknąca zainteresowania wszystkich wokół. Jednocześnie w pewnych sytuacjach troszczy się (do pewnego momentu, czasem według Cristiny z wyrachowania) o najbliższych. W powieści o artystce nie zabrakło miejsca na opis przestrzeni choroby, w której przyszło jej żyć od najmłodszych lat. Najpierw polio, które zniekształciło jedną z nóg, a później wypadek komunikacyjny sprawiły, że Kahlo musiała nie tylko oswoić przestrzeń, w którą nagle została wtrącona, ale i odszukać w sobie zagubioną kobiecość. Życie Fridy, jej doświadczenia, nieudane próby zrealizowania się w macierzyństwie, miłosna szamotanina określiły ją jako malarkę i stanowiły źródło interpretacji jej obrazów.

Ważnym bohaterem powieści jest Diego Rivera. Artysta porywający tłumy. Brzydal uwodzący miliony kobiet. Osobowość lubiąca błyszczeć wszędzie i zawsze. Frida prowokuje do zastanowienia się nad fenomenem pary egocentryków - zarówno Kahlo jak i Rivera chcieli czuć się najlepsi i najważniejsi. Jak podzielić między sobą sławę, gdy dzielić się nie lubi? Jak kochać, gdy dla drugiej osoby wierność nie stanowi fundamentu związku? Jak poradzić sobie ze zdradą - nie tylko męża, ale i siostry?

Niewątpliwie Frida Mujici jest powieścią ciekawą, napisaną z innej perspektywy, dzięki czemu czytelnik ma większe pole manewru dla wysiłku umysłowego. Czytając tę książkę, myśli się nie tylko o życiu zbuntowanej Fridy Kahlo, ale i o jej siostrze, Cristinie, rodzicach i mężu. To powieść zmuszająca do zadawania sobie pytań i podejmowania prób odpowiedzi na nie.
Oto jak życie sławnej pary skłania do stworzenia historii zawierającej jedynie ziarenka prawdy. Powieść, po którą można sięgnąć.


Barbara Mujica, Frida, przeł. Barbara Kopeć - Umiastowska, wyd. Marginesy, Warszawa 2015.




9 sierpnia 2015

Siła kobiecego kryminału

Kryminały towarzyszą mi od czasów dzieciństwa. Już w podstawówce wybierałam ten gatunek. Upodobałam go sobie zwłaszcza, gdy dopadał mnie paskudny humor - słodycze bez zgubnych kalorii. ;) W dorosłym życiu po kryminał sięgam, gdy brak czasu na bardziej wymagającą lekturę lub gdy zwyczajnie pragnę się "odmóżdżyć”. Ostatnio lubuję się w szwedzkich kryminałach i twierdzę, że są fenomenalne (znaczna większość przeczytana przeze mnie) - może klimat macza w tym palce?

Jeśli rozdzieli się kryminały na tworzone przez mężczyzn i przez kobiety, to w drugiej grupie rej wiodła Camilla Läckberg. Do wczoraj, gdy skończyłam czytać kryminał napisany przez Nele Neuhaus, pisarkę niemiecką, a od teraz rywalkę Läckberg.

Akcja kryminału Śnieżka musi umrzeć toczy się wokół wydarzeń sprzed jedenastu lat. We wsi Altenhain zaginęły wtedy dwie nastolatki, a o ich zabójstwo został oskarżony (i skazany na 10 lat) Tobias Sartorius. Po wyjściu z więzienia wraca do rodzinnej wsi, w której wiele się zmieniło - mieszkańcy są wrogo nastawieni do niego oraz jego rodziców, ojciec mieszka sam w podupadłym gospodarstwie, stracił swoją karczmę, matka wyprowadziła się, a dzień po wyjściu syna z więzienia ulega tajemniczemu wypadkowi. Jedyną przyjazną duszą wydaje się być dawna przyjaciółka z paczki - Nadja, teraz sławna aktorka. Ponadto we wsi od pół roku przebywa Amelie, nastolatka bardzo przypominająca jedną z zaginionych dziewcząt. Niespodziewane odkrycie szkieletu na terenie dawnej bazy wojskowej powoduje, że do sprawy zaginionych dziewcząt wraca nie tylko cała wieś, ale i policjantka Pia Kirchhoff.

Śnieżka musi umrzeć jest napisana sprawnie, a dzięki zwrotom akcji czytelnik nie nudzi się. Jednocześnie autorka nie koncentruje się jedynie na zagadce zbrodni sprzed lat, opowiada historie innych bohaterów (wątek osobisty komisarz Kirchhoff, wątek rodzinny nadkomisarza Olivera von Bodensteina), co niewątpliwie jest walorem tej powieści. Intryga kryminalna, którą Neuhaus zawiązuje jest pełna niespodzianek. Pisarka odkrywa również ciemne zakamarki duszy człowieka, a to mnie zawsze fascynuje w kryminałach. Ta oczywistość, że zło pochodzi od człowieka. To, że tylko dana osoba decyduje o drodze, którą podąży. A Nelly Neuhaus pokazuje w swoim kryminale, że każdy miewa coś na sumieniu i każdy inaczej sobie z tym ciężarem - mniejszym lub większym - poradzi.

Mnie zachwyciły dodatkowo w tej książce niespodziewane zwroty akcji niemal na samym końcu powieści. To takie „czytelnicze bum”, gdy się nikt tego już nie spodziewa. I tym u mnie Nelly Neuhaus wygrywa. Kryminał godny polecenia.


Nelly Neuhaus, Śnieżka musi umrzeć, tłum. Anna i Miłosz Urbanowie, Media Rodzina, Poznań 2013.





23 lutego 2015

Twarze Hłaski

Hłasko jest jednym z pisarzy, których twórczość mnie pociąga i magnetyzuje. To pisarz, obok którego nie umiem przejść obojętnie, stąd też wydanie jego listów musiało znaleźć się w mojej biblioteczce.

Listy Hłaski to zbiór korespondencji z lat 1944-1969. Zamieszczone zostały listy do rodziny, ukochanych kobiet, wydawców, przyjaciół. Tak różnorodny zbiór pokazuje Hłaskę w różnych wymiarach, zdradzając jego różne oblicza.

Jednym z nich jest Marek Hłasko-syn. Relacja matka-syn od początku wystawiona jest na wiele prób i burz charakterów. W tych listach pisarz momentami jawi się jako chłopak z wieloma problemami, wystawiający uczucia matki na wielkie próby, ale też jako troskliwy syn łaknący matczynej akceptacji. Później, po wyjeździe Hłaski z kraju, zdaje się, że role się odwracają. To matka ma problemy ze zrozumieniem wielu istotnych dla pisarza kwestii.

Fascynujące są listy pisane m.in. do Jerzego Giedroycia, wydawcy. To w tych listach Hłasko dzieli się swoimi wątpliwościami pisarskimi, ale też często broni tak obranego warsztatu pisarskiego. Szczególne są fragmenty, w których Hłasko wyraźnie broni użycia wulgaryzmów w opowiadaniach (a w niektórych rzeczywiście ich niemało). Argumenty, które podaje są słuszne i trudno z nimi dyskutować. Język tekstów Hłaski jest zamierzony i celowy. Wszelkie próby cenzury zabrałyby wiarygodność jego bohaterom (o czym pisze podczas jednego ze sporów z wydawcą).
Listy Hłaski przynoszą wyznania niemocy twórczych, obraz pewnego rodzaju rzemieślnictwa jakim staje się pisarstwo. To również obraz walki o zachowanie praw autorskich i trudności w uzyskiwaniu opłat za użycie tekstów. Hłasko w listach z biegiem czasu staje się coraz bardziej świadomym pisarzem.

Korespondencja pisarza związana jest również z kobietami i miłością. Cztery ważne kobiety w życiu Hłaski to Agnieszka Osiecka, Sonja Ziemann, Esther oraz Zula Dywińska. Podczas gdy trzy pierwsze to miłości w rożnych momentach życia, ostatnia jawi się jako ważna i bliska przyjaciółka.
W każdym liście do wymienionych wyżej adresatek Hłasko ukazuje się jako człowiek o wielkim, choć skomplikowanym sercu.

Najnowsze wydanie Listów to również tragiczne świadectwo bezwględności ówczesnej władzy w Polsce. Wiele listów Hłaski to wyznania o jego rozpaczliwych próbach powrotu do kraju. Z wielu wyłania się Hłasko wyobcowany, zagubiony i tęskniący - za rodziną, znanymi przestrzeniami i językiem. Ten wątek wywiera najmocniejsze wrażenie i pozostawia ślad w pamięci czytelnika, który wie, że wszelkie nadzieje na powrót do kraju nie doczekają w Hłasce spełnienia.

Listy Hłaski są dopiskiem do jego twórczości. Pewnego rodzaju post scriptum pisarza. Utrwalając jego wizerunek, uzupełniają go o dodatkowe oblicza, z których istnienia niektórzy być może nie zdawali sobie sprawy. Gratka dla fanów Hłaski.

Marek Hłasko, Listy, wyd. Agora, Warszawa 2014

13 lutego 2015

Kochana Mamo - lekcje z Kamińskim i Baczyńskim

Przed feriami skończyliśmy w II klasie omawiać Kamienie na szaniec. Na zakończenie tematu o "pokoleniu przeklętych" omówiliśmy Elegię o ... [chłopcu polskim] Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Mimo wielu trudnych metafor, świetnie sobie poradziliście z interpretacją wiersza. Wysłuchaliśmy również wspólnie kawałka inspirowanego utworem Baczyńskiego, wykonanego przez zespół Lao Che. To kolejny dowód na to, że literatura, motywy, fragmenty różnych utworów nie są martwe, a twórcy mają potrzebę reinterpretowania, wchodzenia w dialog z tekstami napisanymi jakiś czas temu.
Waszym zadaniem domowym było zredagowanie listu do matki w imieniu żołnierza. Najciekawsze prezentuję poniżej (osoby, które jeszcze nie wykonały zadania, powinny się z nim uporać tuż po feriach!).


List Maćka:

                                                                                    Warszawa, 20.3.1944 r.



Kochana Mamo!

Odkąd jestem na polu bitwy, myślę tylko o jednym - by przeżyć kolejne dni. Gdy byłem u Twojego boku, czułem się bezpiecznie. Po żołnierzach tak młodych jak ja, których poznałem zaledwie wczoraj, została tylko pustka.Wojna to nie taka znakomita zabawa, jaką mi się kiedyś wydawała. Patrząc na ciała ofiar, leżące bezwładnie na ziemi, myślę tylko o jednym - o śmierci. Mamo, nie chcę umierać! Oczywiście, kiedy będzie potrzeba oddać swoje życie, zrobię to. Tylko nie wiem, czy jestem przygotowany. W takich chwilach, myślę również o tym, jak dasz radę sobie bez ze mnie.


Kochający syn


List Dominika:


                                                  Warszawa, 20.03.1944 r.
Droga Mamo.
Umieram, to pewne. Mimo to cieszę się, że odchodzę. Nie mogę już dłużej tego znosić. Ciągłe życie w niepewności. Wszędzie śmierć, krew i pożoga. Ludzie zawisają na ulicach, a my próbujemy ich pomścić, chociaż bądźmy szczerzy, bez większych sukcesów. Do tego wieczny strach, czy to na akcji, czy w bazie podczas posiłków. Nie mam już też siły mordować. Mam wrażenie, że każdy trup na moim koncie, to jakby ktoś oderwał mi jakąś część duszy. Mimo że dowódcy ciągle powtarzają: ,,Bóg, honor i ojczyzna, szwabów trzeba mordować do ostatniego. Z zimną krwią. Oni robią nam to samo. Bez wahania. Bądźmy dla nich bezlitośni.”. I mimo że jestem pełen nienawiści dla naszych oprawców, to czuję się jak jeden z nich. Wiesz, Mamo, kiedy byłem mały, chciałem być dinozaurem i dzielnym żołnierzem, który ratuje bezbronnych i uciśnionych. Później kiedy podrosłem, marzyłem o tym, aby być dzielnym marynarzem, który stawia czoła wielkim sztormom. Przed tymi okropnymi dniami, przed tą ciemną nocą pragnąłem zostać znanym w całej Europie dziennikarzem, a teraz... Teraz chciałbym po prostu odejść jak najszybciej i żeby Tobie i moim przyjaciołom nic się nie stało, żebyście żyli długo i szczęśliwie. Chciałbym Ci jeszcze powiedzieć, że mam to szczęście, że trafiły mnie te 3 kule, bo inaczej, pękłoby mi serce.



                                                                                     Twój umierający syn


List Zuzi:

                                                                                                                       Warszawa, 1944 r.
Kochana Mamo !
Bardzo za Tobą tęsknię. Chciałbym już być z Tobą w domu, przytulić się do Ciebie i wiedzieć, że nic 
już nam i Polsce nie grozi. Jednak, żeby do tego doszło, muszę walczyć o naszą ojczyznę.
Bardzo się boję, że kiedy mnie zabraknie, zostaniesz sama. Nikt Cię nie wesprze ani nikt Ci nie pomoże. Wojna odebrała nam wszystko. Tobie młodość, a mnie dzieciństwo. Żyjemy w ciągłym strachu i niepewności. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy za kilka minut, godzin, dni. Chciałbym Cię zobaczyć i spędzić chociaż kilka minut w Twoim towarzystwie. Jednak wiem, że Polska mnie potrzebuje. Jestem w stanie zrobić dla niej wszystko... nawet zginąć. Nie pozwolę na to, żeby wojna odebrała nam wszystko, o co tak dzielnie walczymy.
Mam nadzieję, że zanim zginę, będę mógł się do Ciebie przytulić. Chciałbym, żebyś pamiętała, że Cię kocham i zawsze będę Cię kochał bez względu na to, co się ze mną stanie. Dziękuję Ci za Twoją dobroć, zrozumienie i miłość, którą mi okazywałaś.
                                                                                   Twój syneczek

List Julii:
Warszawa, 1944 r.

Kochana Mamo!
Ostatnie czasy były bardzo trudne. Wydarzyło się wiele rzeczy, które przepełniają moje serce żalem, rzeczy, o których nie potrafiłbym zapomnieć, jakkolwiek wielce bym się nie starał.
Te właśnie wspomnienia nie pozwalają mi spać w nocy; otaczają mnie niczym trująca mgła, przepełniona smutkiem i goryczą. Czasem wydaje mi się, że to właśnie one doprowadzą do mojej ruiny. Staram się jednak, żeby tragiczna przeszłość nie przyćmiła mojej wizji lepszej przyszłości. Nie traktuję moich wspomnień jako przyczynę rozpaczy, lecz jako kolejny powód do walki, pogoni za wolnością i marzeniami. Wierzę, że już niedługo uda nam się zwyciężyć w tej okropnej wojnie! Nie tracę nadziei na milszą przyszłość, w której nie będziemy musieli już walczyć. Może jest to tylko jakaś głupia fantazja, lecz dopóki mogę brać udział w walce o ojczyznę, nigdy się nie poddam!
Życzę Ci wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że niebawem się spotkamy! Chciałbym Cię tylko 
poprosić o jedną rzecz - nie martw się o mnie za bardzo.
                                                                                          Do zobaczenia,
                                                                                          Twój syn


List Agnieszki:



                                                                           Łuna nad Warszawą, 23.08.1944 r.
Kochana Mamo!

Nie ma większej nagrody dla walczącego niż śmierć żołnierza.Dlatego nie mogę mieć 
pretensji do Krzysztofa, że walczył bronią, a nie piórem. Taki człowiek jak on musiał przynieść sobie ukojenie i umierałby powoli do końca życia, gdyby tego nie zrobił, a każdy kto tego nie pojmuje, nigdy nie zrozumie słowa z jego wierszy.
Mamo, przepraszam, że Mamę zostawiłem, miast czuwać przy Mamie i Mamę chronić. Chcę 
Mamie podziękować za to, że mogłem dorastać mimo wojny. Choć zabrano mi te słynne marzenia młodości i sztubackie zabawy. Ale niezgorszy przypadł mi los.
Tu jest mi dobrze. Tylko... Tylko tam na dole Warszawa płonie. I widzę, jak wychodzą moi,
Mamie się spowiadam nim zrobię to samo przed Bogiem.
Niech Mama bedzie zdrowa i nie płacze proszę,

                                                                           kochający syn.

2 lutego 2015

Baczyńscy. Historia zbeletryzowana


Napisać zbeletryzowaną opowieść o bohaterach znanych czytelnikom z historii nie jest łatwo. Tego przedsięwzięcia podjęła się K. Zyskowska-Ignaciak i całkiem zgrabnie sobie z nim poradziła. Na warsztat pisarski wzięła historię związku Krzysztofa Kamila i Barbary Baczyńskich. 

Narratorów opowieści jest dwóch - trzecioosobowy oraz Barbara.W powieści są dwie płaszczyzny czasowe - czas okupacji przedpowstaniowej oraz podczas walk powstańców. Wszechwiedzący narrator ukazuje czytelnikowi wydarzenia dotyczące poznania się dwojga młodych ludzi oraz ich losy do wybuchu powstania. Natomiast Barbara relacjonuje wydarzenia z czasu powstania, gdy boi się o los zaginionego męża.

Zyskowska - Ignaciak na pierwszym planie stawia, co jest oczywiste, historię miłości Barbary i Krzysztofa. Relację tych dwojga ukazuje jak nierozerwalny związek dusz - taki zresztą też przekaz niesie legenda, którą są owiani. 
Miłość w powieści Zyskowskiej - Ignaciak jest żywiołem wszechogarniającym i wielowymiarowym. To miłość nie tylko kobiety i mężczyzny, ale też matki i syna. Te dwa uczucia są potężne i w pewnym momencie - gdy matka nie chce ustąpić miejsca wybrance syna - wykluczające się. Uczucie Krzysztofa i Barbary nabiera tu kształtu miłości idealnej, ale jednocześnie widać na niej rysy (czas wojny oraz relacje z matką Baczyńskiego). Autorka w ciekawy sposób zmodyfikowała baśniową historię miłości, naznaczając ją codziennością.

Powieść Ignaciak opowiada również o wyborach. Bohaterami są młodzi ludzie, którzy mają nadzieję na przyszłość w czasach pokoju i przygotowują się skrupulatnie do tego czasu (tajne komplety). W postawie Baczyńskiego kryje się nie tylko tajna nauka, ale i twórczość. "Czas zły" nie odbiera natchnienia, nie odbiera też prawa do tworzenia. Jedynie decyzja walki w powstaniu i śmierć odbiera możliwość tworzenia kolejnych wierszy. Ignaciak, przywołując chwilę podejmowania wyboru, nie pozostawia momentu na zawahanie - Baczyński (jak bohaterowie Kamieni na szaniec) ma konkretny system wartości, którym pozostaje wierny do końca życia.

Zbeletryzowaną opowieść o Baczyńskich czyta się przyjemnie. Czytelnik wierzy w historię pisaną przez autorkę i bez trudu przenosi się w czasy wojny. Może momentami nieco naiwne i infantylne wydają się wyznania Barbary.
Głównym wątkiem powieści jest oczywiście miłość Baczyńskich, ale nie stanowi to jedynej treści książki. I to stanowi o atrakcyjności tej powieści.


Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, Ty jesteś moje imię, wyd. Filia, Poznań 2014.