Ważne informacje i terminy



21 grudnia 2010

Czy jestem taki jak Scrooge? Świąteczne refleksje

Dobry wieczór.
Jutro ostatni dzień szkoły w tym roku! ;) Uczniowie się cieszą, a i nauczyciele pewnie też są zadowoleni. Wszyscy odpoczną! :)
Dziś świąteczno-refleksyjny post. Na lekcjach rozmawiałam między innymi o "Piątym talerzu", z klasą czwartą o świętym Mikołaju na podstawie tekstów Jana Twardowskiego. Ale niedawno omówiłam "Opowieść wigilijną" i mam dla czytających niespodziankę. Co prawda w języku angielskim, ale moim zdaniem jest prześmieszna!
Zanim jednak poproszę Was o oglądnięcie, popiszę tu o wspomnianym opowiadaniu, a konkretniej o przemianie bohatera. Scrooge bowiem za sprawą ducha Marleya ze zgorzkniałego, samotnego, chciwego i skąpego człowieka zmienia się w bohatera pozytywnego. Staje się wrażliwym, sympatycznym, współczującym i pomagającym ludziom mężczyzną. Nie chcę jednak Wam tu opisywać skutków przemiany. Nie chcę szukać przyczyn, dlaczego bohater był tak zgorzkniały i nienawidził wręcz Bożego Narodzenia.
Pomyślałam, że wokół nas jest wielu takich Scgrooge'owych ludzi. Może w każdym z nas jest coś ze Scgrooge'a. Może (powtórzenie celowe) święta to najlepszy moment na refleksję, zatrzymanie się i zastanowienie - jakim człowiekiem jestem?
Terakowska w "Piątym talerzu" pisze, że zdała swój test na człowieczeństwo na trójkę. Oczywiście odnosi to do sytuacji z jednej wigilii i konkretnego wydarzenia związanego z tradycją pustego talerza.
W te święta zastanów się Czytaczu, jak Ty zdajesz swój test na człowieczeństwo? Zdaję sobie sprawę, że jeśli czytają to młodzi (uczniowie - moi byli i z innych szkół) przewrócą oczami i powiedzą: "Ale nudzi". Z Waszej perspektywy bardzo prawdopodobne, że tak to odbierzecie (cytując pewnego ucznia: ja też kiedyś byłam młoda ;)). Jednak od najmłodszych lat uczymy się życzliwości i zrozumienia. Jeśli teraz nie będziecie dobrzy dla siebie i dla innych, później będzie Wam trudniej. Myślę, że za przykład może tu nam posłużyć Scrooge. Osamotniony wpadł w zaklęte koło napędzające zgorzkniałość, niechęć, chciwość. On miał szansę na zmiany. A co z nami? Kto nas zatrzyma, powstrzyma, pokieruje?

W nadchodzący świąteczny czas życzę Wam wielu dobrych ludzi wokół. I byście Wy, drodzy Czytacze, emanowali dobrem i ciepłem. Wtedy wszystko inne stanie się bardziej znośne.

Zapowiedziana niespodzianka ;)




Dobrej nocy!

7 grudnia 2010

O Białoszewskiego "Pamiętniku z powstania warszawskiego"

Dobry wieczór.
Pozytywem lub negatywem rozwoju techniki jest internet i możliwość kontaktu z byłymi uczniami ;) Widziałam, że uczniowie obecnej klasy trzeciej zmagają się z Białoszewskim. Postanowiłam więc napisać kilka słów. Nie wiem, czy Was przekonam do spojrzenia na tę lekturę przyjaźniejszym wzrokiem (o ile tu zaglądacie oczywiście:)).

Wspomniany "Pamiętnik z powstania warszawskiego" jest jedną z ważniejszych lektur, która w pewien sposób przybliża nam wydarzenia czasu II wojny światowej. Przyznam szczerze, że w Waszym wieku również miałam problem z tą lekturą (może nieco inny, bo ja uwielbiałam czytać :)) Tak się składa, że całkiem niedawno sięgnęłam po tę książkę ponownie i znowu mnie zaskoczyła rola czasu, która wpływa znacząco na odbiór czytanego tekstu.
Po co w ogóle Białoszewski napisał "Pamiętnik..."? Musicie wiedzieć, że tuż po wojnie wciąż trwały dyskusje na temat słuszności powstania warszawskiego. Głos Białoszewskiego jednak nie jest próbą oceny. Porównałabym go do innego pisarza doświadczonego wojną - Tadeusza Borowskiego.
Autor "Pamiętnika..." pokazuje, że w tych okrutnych i trudnych do wyobrażenia czasach ludzie postępowali honorowo, ale czasem zmuszeni byli do czynów niekoniecznie moralnych.
Co ciekawe, to pisarz wspomnienia spisał dwadzieścia trzy lata po zakończeniu wojny! A to dało dystans czasowy.
Wiem, że niektórym bardzo trudno czyta się "Pamiętnik...". Dlaczego? Sprawia to warstwa językowa tak bardzo Mironowa! Krótkie, urywane zdania. Często pojedyncze słowa oraz wyrazy dźwiękonaśladowcze. Tak bardzo charakterystyczne dla wierszy Białoszewskiego i tu, w utworze prozatorskim, znalazły zastosowanie. Myślę, że miało to przybliżyć czytelnikowi tamtą atmosferę jak najlepiej się da. I jeśli przebijemy się przez nasze ograniczenia, to dostrzeżemy sens w takim budowaniu całego "Pamiętnika...".

Mnie zachwyca odtwarzanie wydarzeń, opisywanie szczegółów z godną pozazdroszczenia dokładnością. Ciekawie jest czytać przeżycia cywila, osoby, która patrzy z perspektywy zwykłego mieszkańca okupowanej Warszawy na wydarzenia z okresu powstania warszawskiego. To głos: my też tam byliśmy, my walczyliśmy o przetrwanie! Spójrzcie... w literaturze polskiej wiele mówi się o żołnierzach, a wcześniej i rycerzach walczących o wolność, niepodległość. W "Pamiętniku z powstania warszawskiego" macie do czynienia z głosem człowieka takiego jak ja, jak wy. Szarego, zwyczajnego, modlącego się o przeżycie.

Nie wiem czy Was przekonam do przeczytania tej lektury, do próby zrozumienia treści, które zawiera. Mam nadzieję, że choć część pokona opór - jeśli nie w tym roku, to za kilka lat. To literacki dokument tamtych czasów, o których gdzieś tam trzeba pamiętać...
Zostawiam Was z utworem z "Oratorium" na podstawie "Pamiętnika z powstania warszawskiego". Zachęcam do przesłuchania, ale i sięgnięcia po inne utwory (tylko ten wykonuje AMJ :)).




Dobrej nocy.