Ważne informacje i terminy



6 stycznia 2011

O Espinosie, czyli jak pokazać przestrzeń choroby

Witam, Czytacze.

Wczoraj obejrzałam film. Pisząc to, zastanawiam się jakie określenia mogą do niego pasować, ale chyba takich nie znajdę.
Tytuł polski: "4.piętro", na podstawie dramatu Alberta Espinosy.
Jest to opowieść o życiu chłopców na czwartym piętrze jednego z hiszpańskich szpitali. Walczą z rakiem. Na śmierć i życie. Głównymi bohaterami są Izan, Miguel Angel, Dani. Pojawia się również Jorge, który czeka na wyrok. Przez chwilę chłopcom towarzyszy Ogórek, który niestety przegrywa swoją wojnę...
Cały film to chwila z życia wspomnianych bohaterów. Zarówno Miguel Angel, Izan jak i Dani nie mają jednej nogi. Szpitalne korytarze przemierzają na wózkach. Cała trójka nosi bransoletki po operacjach - łupy wojenne.
Bohaterowie mają po około 14,15 lat i zachowują się jak zwyczajni nastolatkowie. Różnicą jest przestrzeń, w jakiej zmuszeni są przebywać i doświadczenia życiowe, jakim zostali obdzieleni przez niesprawiedliwy los. Ekscytujące dla chłopców są nocne wyprawy korytarzami. Odwiedzają przy tym przyjaciela w magazynach - pracownika szpitala, który urządza im koncerty, a na koniec przygotowuje niespodziankę i zaprasza zespół, za którym chłopcy przepadają. Marzą o modelce i wyczekują jej na dziedzińcu szpitala. Grają w kosza i przygotowują się do ważnego meczu z pacjentami innego szpitala.
Oprócz wspólnych przeżyć mają swoje własne historie. Izan martwi się losem "nowego" - Jorge. Utożsamia się z nim, widzi w tym chłopcu siebie sprzed pierwszej operacji. Pragnie mu pomóc przejść przez ciężki czas oczekiwania wyników biopsji. Miguel Angel ubiera pancerz i często atakuje innych. Boi się odrzucenia - oprócz piętna choroby, nosi los chłopca z rozbitej rodziny. Odmawia spotkania się z ojcem, nie podchodzi nawet do telefonu. Łącznikiem między rodzicem a dzieckiem jest pomocny Izan. Dani z kolei przeżywa swoją pierwszą miłość - bo kto powiedział, że przestrzeń choroby uniemożliwia prawdziwe doznanie życia? Podczas jednej z wycieczek poznaje dziewczynę z oddziału psychiatrycznego - anorektyczkę. Początkowa przyjaźń przeradza się w pierwszą miłość, którą wzmacnia zawarcie paktu: "Ja poddam się chemii, jeśli ty będziesz jadła".
Słowa opisujące film nie oddają piękna tego obrazu. Podczas oglądania moje myśli powędrowały do książki Schmitta zatytułowanej "Oskar i pani Róża". Historia chorego na raka chłopca, który dzięki pani Róży oswaja swoją śmierć na tyle, na ile to możliwe. I tak jak bohaterowie filmu przeżywa każdy dzień najpełniej jak się da - mimo, że też w przestrzeni szpitala. Pomyślałam też, że "4. piętro" powinni oglądać uczniowie na godzinie wychowawczej - jeśli nie na j. polskim. A "Oskar i pani Róża" powinna być traktowana jako lektura w gimnazum. Wczoraj wiele chwil po obejrzeniu filmu sięgnęłam po książeczkę (bo objętościowo to krótki utwór) Schmitta.
Przy tego typu dziełach uderza mnie oswajanie śmierci i tego co się dzieje z bohaterami tuż przed. Oswajaniem jest mówienie o tym, ale też stosowanie szczególnego słownictwa. W filmie bohaterowie byli nazywani "łysolkami". Dawało to przewagę nad okrucieństwem losu. Chłopcy mówili: "Nie jesteśmy kalekami, a karatekami!".
Oskar tuż przed śmiercią pisze takie słowa o życiu:
"Próbowałem tłumaczyć rodzicom, że życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć." [Eric-Emmanuel Schmitt, Oskar i pani Róża, przekł. Barbara Grzegorzewska, Wyd. Znak, Kraków 2007, s. 74]

Jeśli miałabym określić "4. piętro", czy wspomnianą książkę "Oskar i pani Róża", to powiedziałabym, że takie utwory zostawiają we mnie ciszę. Po obejrzeniu, przeczytaniu jest we mnie cisza.
Na koniec więc Wam, Czytacze z przestrzeni zdrowia, doświadczenia takiej ciszy życzę.