Ważne informacje i terminy



22 kwietnia 2011

O literaturze podróżniczej

Dobry wieczór, Czytacze.
Ostatnio sięgam coraz częściej po literaturę podróżniczą. Podróże to moja pasja, choć jeszcze niespełniana należycie. Niemniej czytaniu o wojażach innych nic nie przeszkadza.
Na studiach zetknęłam się z twórczością Ryszarda Kapuścińskiego, którego "Heban" zachwycił i pozostawił w fascynacji autorem, jak i opisanymi w książce miejscami.
Później za sprawą bliskiej mi osoby sięgnęłam po Cejrowskiego "Rio Anacondę". Kolejne chwile zachwytu, śmiechu, zadziwienia. Przeczytałam również kilka książek podróżniczych Beaty Pawlikowskiej.
Wymienionych autorów łączy lekkość pisania. Swoista wyrazistość, która porywa czytelnika od pierwszych stron. Dzięki temu można przenieść się w opisywane światy i poczuć choć część atmosfery przygód, przeżyć autorów. Te książki z pewnością wzbudzały we mnie refleksje dotyczące świata w ogóle. A tego szukam w literaturze - pobudzania do obserwacji, do wyciągania wniosków.
Ostatnio przeczytałam "Rowerem do Indii" Adama Chałupskiego. Może nie pisze tak wyraziście jak wyżej wymienieni autorzy, ale w pewien sposób pobudził wyobraźnię. A na pewno wzbudził szacunek swoją podróżą, którą opisuje we wspomnianej książce.

Post ten jednak nie jest próbą recenzji żadnej ze wspomnianych książek. Pomyślałam, że tak jak literatura podróżnicza opisuje podróże w różne części świata, tak ten wpis będzie oznajmieniem przewidywanego końca mojej podróży.
Kończę prowadzić polskowienie. Jest ono związane z moją podróżą w świat nauczania. Przez prawie dwa lata mogłam choć przez chwilę poczuć, że spełnia się marzenie mojego życia. Przez dwa lata starałam się choć trochę zarazić moich uczniów światem, który mnie fascynuje. Przez prawie dwa lata dokonywałam wpisów tu. Najpierw dla uczniów, później dla siebie i byłych uczniów - o ile tu zaglądają.
Możliwe, że poprawność językowa niektórych wpisów nie jest perfekcyjna. Były spisywane w pośpiechu, czasem dyktowane przez emocje. Możliwe, że nie przydadzą się nikomu. Niemniej pamiętam, że polskowienie w jakimś stopniu istniało w życiu szkolnym moich gimnazjalistów. I cieszę się, że ten eksperyment nie zakończył się totalnym fiaskiem.
Niestety każda podróż zawsze dobiega końca. Coraz częściej pojawia się myśl, że to mój ostatni rok pracy w szkole. I bynajmniej nie zwątpiłam, że to jest moja droga, pasja, coś co kocham. Rzeczywistość czasem dokonuje za nas wyborów. Zmusza do podejmowania decyzji, które powodują wewnętrzne rozdarcie. Coraz częściej zastanawiam się co dalej. Coraz częściej zadaję sama sobie pytanie "dokąd teraz?". Cokolwiek się wydarzy, nadszedł czas pożegnać polskowienie.
Dziękuję przede wszystkim moim gimnazjalistom - to dzięki Wam istniało to miejsce.

Pozdrawiam i życzę pięknych życiowych podróży...

10 kwietnia 2011

przed egzaminem

(Nie)moim, drogim trzecioklasistom życzę powodzenia na zbliżających się egzaminach.
Trzymam za Was kciuki! :)