Z dziennikami
jest tak, że należy je traktować z pewną dozą podejrzliwości. I ta teza
sprawdza się podczas lektury Odrodzonej Susan Sontag. Już we wstępie David Rieff, syn
pisarki, sprawujący pieczę nad kształtem wydania dzienników, zaznacza, że z różnych względów usunął pewne fragmenty. Czytelnik otrzymuje zatem niepełny tekst.
Ponadto intymistyka ma to do siebie, że jest subiektywna. Jak zresztą zauważa
Sontag, dziennik nie jest tylko powiernikiem myśli, sekretów, obserwacji. To
również miejsce stwarzania siebie. Zatem czytelnik otrzymuje produkt czyjejś
kreacji. Niemniej dla mnie za każdym razem jest to fascynująca lektura.
Pierwszy tom z
lat 1947-1963 odsłania wiele obserwacji Sontag na różnych płaszczyznach. Jedną
z nich jest kształtowanie się samoświadomości pisarskiej, tworzenie własnego
warsztatu, zastanawianie się nad tym jak pisać. Fundamentami są
licznie wymieniane utwory z klasyki literatury. Uderza wnikliwa lektura niektórych dzieł, wielokrotne powroty do uznanych za ważne. Fascynująca jest też
wszechstronność jaką autorka ujawnia podczas prowadzonych zapisków. Sontag interesuje
wszystko, co jest związane z kulturą. Wydaje się, że bez niej byłaby niepełna,
straciłaby wiele punktów odniesienia i zaczepienia.
Inną płaszczyzną
jest odkrywanie własnej seksualności, przyznanie się przed sobą do
homoseksualizmu. Rozczarowaniem okazuje się małżeństwo i związki z mężczyznami
w ogóle. Autorka Odrodzonej
dostrzega, że sformalizowany związek z mężczyzną oznacza przemianę pasji
kochanków w narastające kłótnie małżonków. Związki z kobietami również są pełne
pasji, ale i problemów, dramatów. Ważnym wątkiem jest odkrywanie
własnej cielesności, czerpanie radości z pożądania i z seksu. Szczególnie zainteresowała mnie poruszana tematyka seksu widziana z perspektywy kobiety, dla której ta
dziedzina miała być (i czasem dziś nadal jest) raczej tematem tabu. Sontag
zastanawia się również między innymi nad relacją seksu i uczuć; orgazmu i
zmysłowości. Ponadto ważnym i często poruszanym wątkiem jest
macierzyństwo. Pojawienie się syna wymusza zastanowienie się nad swoją niezależnością. Bycie matką w opinii Sontag to również kształtowanie
samodzielnego myślenia w dziecku. Obraz matki w Odrodzonej znacznie odbiega od obrazu Matki Polki narzuconego przez polskie społeczeństwo nawet dzisiejszym kobietom.
Ponadto zapiski
dotyczą obserwacji amerykańskiego społeczeństwa, kwestii uczciwości, odpowiedzialności.
Dziennik nie jest uporządkowanym tekstem, ale fragmentaryczną układanką. Może
to sprawiać niektórym czytelnikom problemy w odbiorze lektury. Mnie właśnie tym
kształtem ujął. Wyłania się z tych pozornie niezłożonych i nieznaczących
zapisków obraz Sontag wnikliwie i czasem bardzo krytycznie przyglądającej się słowom, emocjom, sobie i
ludziom przebywającym wokół niej. Niemniej lektura Odrodzonej sprawi przyjemność raczej smakoszom intymistyki i czytelnikom Sontag niż przypadkowemu czytelnikowi.
Susan Sontag, Odrodzona. Dzienniki, tom 1. 1947-1963,
przeł. Dariusz Żukowski, wyd. Karakter, Kraków 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz