Ważne informacje i terminy



11 listopada 2012

Rozpaczliwie, ale tak jest dobrze

Zaczynam ufać polskim autorom i coraz częściej do nich się zwracam (z racji dzisiejszego święta i tu powiew patriotyzmu). Dlatego widząc na bibliotecznej półce Tak jest dobrze Szczepana Twardocha, zaryzykowałam i nie rozczarowałam się. Więcej, od dawna nie owładnęła mną tak książka. Zbiór opowiadań przeczytałam w kilka godzin i nie mogę pozbierać własnych emocji. Walają się po podłodze, parapecie, stoliku… Fascynujące połączenie gatunkowe obyczaju z horrorem może powalić czytelnika na łopatki. Autor dorzuca jeszcze szczyptę oniryzmu, co tylko wzmaga rozpad emocjonalny czytacza (w pozytywnym słowa znaczeniu).

Sześć opowiadań tematycznie łączy człowiek – jego emocje, pobudki, którymi się kieruje w różnych sytuacjach, a także osamotnienie i cierpienie. Ważnym rekwizytem jest tu cielesność. Może wywoływać obrzydzenie lub fascynację (do innych, ale i do siebie), wreszcie może okazać się jedynie skorupą, w której kryje się ktoś zupełnie inny.

Bohater Twardocha zawsze cierpi, jest wybrakowany, uzależniony od drugiej osoby i czasem szuka możliwości zmiany. Choć ta zmiana najczęściej jest daleka od ogólnego pojęcia zmiany na lepsze. Zaciekawia wielopłaszczyznowość tematu cierpienia, jaką ukazał Twardoch. Bohaterowie muszą sobie radzić z cierpieniem po stracie bliskiej osoby, ale też z tym wywołanym przez fakt bycia innym, a niekiedy ze strachem przed cierpieniem. Nie zawsze wychodzą z tych walk zwycięsko. Ot, życie. Bohaterowie muszą zmierzyć się również z konsekwencjami decyzji podjętych dawno temu, a odbijającymi się potężnym echem w teraźniejszości. Autor Tak jest dobrze w fascynujący sposób ukazuje prawdę znaną właściwie każdemu – to co zdarzyło się w przeszłości rzutuje na teraźniejszość człowieka, często decyduje o działaniach danej osoby.
Świat, który serwuje czytelnikowi Twardoch, jest brudny, brutalny, wyje się w nim z rozpaczy i bólu. Ale to sprawia, że świat ten jest bliski naszemu - rzeczywistemu. Nie ma w nim niepotrzebnej idealizacji. A tego chyba szukam najczęściej w książkach, które czytam. 

Warto też wspomnieć o języku zbioru opowiadań. Jest zróżnicowany i dostosowany do każdej opowiadanej historii. W jednym z opowiadań autor pokusił się o wprowadzenie zdań z gwary śląskiej i o ile na początku byłam zaskoczona, to szybko przywykłam. Ten styl idealnie pasował do kreacji bohatera Gerda. W innych można natrafić na wulgaryzmy – nie są one jednak użyte dla podniesienia sprzedaży tego zbioru opowiadań. Mają one zastosowanie w kreacjach bohaterów - nie wyobrażam sobie, aby na przykład Marek z Masary mówił czystą polszczyzną wyzutą z określeń wulgarnych.

Zazwyczaj w zbiorze opowiadań wysuwa się na prowadzenie jedno lub dwa. Tu trudno mi wybrać takie, które wzbudziłoby we mnie większe emocje niż pozostałe. Każde z nich jest odrębną, opowiedzianą w świetny sposób historią. Choć emocjonalnie raczej rozpadałam się bardziej z każdym kolejnym opowiadaniem, aby na koniec nie móc się odnaleźć. Ale czasem właśnie tak jest dobrze i myślę, że zakupię nawet dwa egzemplarze: jeden dla siebie do domowej biblioteki, a drugi dla bliskiej osoby.

Szczepan Twardoch, Tak jest dobrze, wyd. Powergraph, Warszawa 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz