Sześć opowiadań tematycznie łączy człowiek – jego emocje, pobudki, którymi się kieruje w różnych
sytuacjach, a także osamotnienie i cierpienie. Ważnym rekwizytem jest tu
cielesność. Może wywoływać obrzydzenie lub fascynację (do innych, ale i do siebie), wreszcie może
okazać się jedynie skorupą, w której kryje się ktoś zupełnie inny.
Bohater
Twardocha zawsze cierpi, jest wybrakowany, uzależniony od drugiej osoby i czasem
szuka możliwości zmiany. Choć ta zmiana najczęściej jest daleka od ogólnego
pojęcia zmiany na lepsze. Zaciekawia wielopłaszczyznowość tematu cierpienia, jaką
ukazał Twardoch. Bohaterowie muszą sobie radzić z cierpieniem po stracie
bliskiej osoby, ale też z tym wywołanym przez fakt bycia innym, a niekiedy ze
strachem przed cierpieniem. Nie zawsze wychodzą z tych walk zwycięsko. Ot, życie.
Bohaterowie muszą zmierzyć się również z konsekwencjami decyzji podjętych dawno
temu, a odbijającymi się potężnym echem w teraźniejszości. Autor Tak jest dobrze w fascynujący sposób
ukazuje prawdę znaną właściwie każdemu – to co zdarzyło się w przeszłości
rzutuje na teraźniejszość człowieka, często decyduje o działaniach danej osoby.
Świat, który serwuje czytelnikowi Twardoch, jest brudny, brutalny, wyje się w nim z rozpaczy i bólu. Ale to sprawia, że świat ten jest bliski naszemu - rzeczywistemu. Nie ma w nim niepotrzebnej idealizacji. A tego chyba szukam najczęściej w książkach, które czytam.
Świat, który serwuje czytelnikowi Twardoch, jest brudny, brutalny, wyje się w nim z rozpaczy i bólu. Ale to sprawia, że świat ten jest bliski naszemu - rzeczywistemu. Nie ma w nim niepotrzebnej idealizacji. A tego chyba szukam najczęściej w książkach, które czytam.
Warto też
wspomnieć o języku zbioru opowiadań. Jest zróżnicowany i dostosowany do każdej opowiadanej
historii. W jednym z opowiadań autor pokusił się o wprowadzenie zdań z
gwary śląskiej i o ile na początku byłam zaskoczona, to szybko przywykłam. Ten
styl idealnie pasował do kreacji bohatera Gerda.
W innych można natrafić na wulgaryzmy – nie są one jednak użyte dla
podniesienia sprzedaży tego zbioru opowiadań. Mają one zastosowanie w kreacjach
bohaterów - nie wyobrażam sobie, aby na przykład Marek z Masary mówił czystą polszczyzną wyzutą z określeń wulgarnych.
Zazwyczaj w
zbiorze opowiadań wysuwa się na prowadzenie jedno lub dwa. Tu trudno mi wybrać
takie, które wzbudziłoby we mnie większe emocje niż pozostałe. Każde z nich
jest odrębną, opowiedzianą w świetny sposób historią. Choć emocjonalnie raczej
rozpadałam się bardziej z każdym kolejnym opowiadaniem, aby na koniec nie móc
się odnaleźć. Ale czasem właśnie tak jest
dobrze i myślę, że zakupię nawet dwa egzemplarze: jeden dla siebie do
domowej biblioteki, a drugi dla bliskiej osoby.
Szczepan
Twardoch, Tak jest dobrze, wyd.
Powergraph, Warszawa 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz