Ważne informacje i terminy



22 kwietnia 2014

Nadmorskie opowieści

Poniżej przedstawiam pracę dla chętnych uczennicy z pierwszej klasy. Co się wydarzyło w nadmorskim miasteczku i skąd w małej dziewczynce tyle odwagi czy siły...? Odpowiedzi poniżej, zapraszam do lektury. :) K.B.


Dawno, dawno temu, daleko daleko stąd; tam gdzie wody spokojnie obmywają piaski, leżało małe miasteczko. W tym miasteczku ludzie żyli spokojnie, otaczali się miłością i uprzejmością. Do czasu, gdy pewnej nocy powiał silny, północny wiatr. 
Schowały się gwiazdy, psy zaskomlały, ludzie tknięci przeczuciem zaryglowali drzwi. W tej niespokojnej ciemności tylko księżyc jaśniał złowrogo.

Tamtej nocy zapłonął stary las. Do dziś starsi ludzie opowiadają historię dziwnych istot, których zbutwiałe łodzie o czarnych żaglach przywiał do spokojnego brzegu miasteczka północny wiatr. Istoty wpadły do lasu, a ludzi dobiegały stamtąd huki, szydercze okrzyki, groźne trzaski i żałosne jęki. Starzy ludzie mówią o postaciach tak strasznych, że nie chciano ich nawet w piekle, które w poszarpanych białych tunikach tańczyły naokoło ogniska, w którym płonęli krzycząc trzej śmiałkowie z miasteczka. Biedacy chcieli sprawdzić, kogo szaleńczy północny wiatr sprowadził do ich domu. Wody przestały spokojnie obmywać piaski, nie zmieniały się pory roku. Nastała długa, mroźna zima. Skończyła się dobroć i miłość, zapanował strach przed nocą i zimny niepokój, a serca ludzi zmroził lód. 

Piekielne istoty rozzuchwalały się coraz bardziej, nocą próbowały nawiedzać ludzi. Powiem ci, że nie były to materialne stworzenia, toteż ludzie nie wiedzieli jak z nimi walczyć. Ciemne, lodowate duchy o zgrzytliwych głosach, odgradzające od innych, przybierające postacie najskrytszych ludzkich lęków. Mieszkańcom miasteczka powoli odbierały życie, każdy umierał w samotności i w strachu. Skrywali się wszyscy w starym kamiennym zamku na szczycie góry, zamek ten niegdyś należał do potężnego czarownika, o którym słuch zaginął mnóstwo wiosen temu. Budowlę tę bowiem chroniły mocne zaklęcia, które rzucił tamten właśnie czarnoksiężnik.

Jedenastej nocy znów zapłonął las. Postaci przedarły się do zamku i zagnały ludzi na dziedziniec. Ci uciekali w takim popłochu, że tratowali siebie nawzajem, nikt nie zauważył, że potrącono malutką dziewczynkę która w bielutkiej sukieneczce leżała na ziemi, nie mając siły wstać. Przygwożdżeni do ściany ludzie szlochali i krzyczeli, widząc dziecko podnoszące się z ziemi i nadciągające demony. Jednak nikt się nie ruszył. Demony dotarły. Utworzono dziwny krąg: jednym łukiem były piekielne istoty, drugim ludzie z bijącymi sercami, zalewający się łzami, oparci o mury. W środku z ziemi wstała malutka dziewczynka. Potwory zaśmiały się szyderczo i poruszyły się. Z pomiędzy nich wypłynął nieduży, mały cień o czarnych, guzikowatych oczach. Sunął powoli, w stronę dziewczynki. Choć tak mały, i tak był od niej większy. 

Dziewczynka wybuchnęła płaczem i zachwiała się. Upadła. Mały cień płynął powolutku dalej, wyciągając ku niej rękę. Ludzie szlochali. Po dziecięcych policzkach płynęły gorące łzy, a twarzyczka była zaczerwieniona od płaczu. Jednak wyciągnęła drżącą rączkę przed siebie. Rączka niewinnego dziecka dotknęła lodowatej dłoni swego małego cienia. 

I wtedy zapłonęło niebo. Na chwilę, powiał lodowaty wicher, siekąc ludzkie twarze. Na chwilę. Istoty zniknęły. I nigdy nie wróciły. Do miasteczka wróciła miłość i dobroć. Lód, który otoczył serca ludzi został roztopiony. Każdy potrzebuje miłości, akceptacji – nawet lęk.

Niezwykła historia, prawda? Stoję na plaży. Woda spokojnie obmywa piasek. Za mną rozciąga się stary las, jeszcze dalej zaś na górze wznosi się kamienny zamek. Właśnie powiał silny, północny wiatr. 

Agnieszka Górska, I B

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz