Ważne informacje i terminy



10 maja 2013

Różne oblicza Gruzji


Kilka dni temu bez konieczności pakowania się oraz zmieniania przestrzeni przeniosłam się do Gruzji. Przeniosłam się dzięki książce Anny Dziewit – Meller i Marcina Mellera. Gaumardżos! Opowieści z Gruzji, jak przyznają autorzy, spokojnie można nazwać gatunkowym gruzińskim szaszłykiem. Dlaczego? Gdyż nie da się tej książki odpowiednio zaklasyfikować. Ma w sobie i coś z reportażu, i z książki podróżniczej, a nawet może momentami służyć jako innowacyjny przewodnik.

Gruzja z Gaumardżos! ma wiele twarzy. Przede wszystkim jest gościnna, gościną inną niż nasza polska. Z ulicy można zostać zabranym przez obcych do gruzińskiego domu i zostać posadzonym przy stole uginającym się od różnych potraw i alkoholu. Takie uczty nie znają pojęcia czasu. Gruzja z Gaumardżos! ma całkiem inne pojęcie czasu. Na spotkania Gruzini zazwyczaj stawiają się z godzinnymi lub kilkudniowymi opóźnieniami. I nikt temu się nie dziwi, bo czas w Gruzji płynie po prostu inaczej. To tu podczas wielodniowych uczt wygłaszane są bardzo długie toasty, a wino zdarza się pić z dachówek lub lamp.

Najbardziej zainteresował mnie rozdział o kobiecej stronie Gruzji. Typowo reportażowy tekst Anny Dziewit-Meller jest w większej mierze spisem rozmów z Gruzinkami, które twierdzą, że kutura macho w ich przestrzeni degeneruje się. Kobiety w Gruzji uznawane za niezwykle piękne są również silne. I tę siłę wielokrotnie na kartach historii udowadniały. I może biegają podczas tych sławnych uczt wokół mężczyzn, donosząc półmiski i talerze, ale to nie świadczy o ich uwięzieniu. Bo jak zauważa Dziewit-Meller, Gruzinki są świadome siebie i swojej siły – i może właśnie to je wyróżnia i stawia na równi z ich mężczyznami.  

Natomiast ostatni tekst, autorstwa Marcina Mellera, powalił mnie razem z emocjami na łopatki i długo nie mogłam się pozbierać. 6833 do Batumi traktuje o skutkach porwania samolotu przez grupę młodych Gruzinów w 1983 roku. Dlaczego porwali? Jakie były tego konsekwencje i kto je poniósł? Dlaczego ta historia potrafi jeszcze współcześnie poróżnić członków jednej rodziny? Częściowe odpowiedzi na te pytania przynosi tekst Mellera. Mocny. Wyrazisty. Pozostający w czytelniku jeszcze długi czas.

Autorzy przedstawili Gruzję oczywiście subiektywnie, ale i wszechstronnie. Najchętniej czytałam teksty pozbawione historycznych faktów, ale to z kolei moja całkiem subiektywna antypatia do zdań układających się w ciągi faktów, zdarzeń naszpikowanych datami i nazwiskami ważnych postaci. Niemniej, i te fragmenty doceniam, bo historycznie też nieco mogłam o Gruzji przyswoić. Bardzo wiele na stronach książki gruzińskiego jedzenia, alkoholu, muzyki i emocji, a dopełnieniem są fotografie, dzięki którym można podziwiać gruziński świat.

Mimo że mam w sobie jeszcze nie do końca rozbudzonego wędrowca, nigdy (nawet w wyobraźni) nie wypuszczałam się na wschód. Ale po przeczytaniu Gaumardżos! Gruzja chyba stanie się jednym z moich punktów na prywatnej mapie podróżniczej…


Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller, Gaumardżos! Opowieści z Gruzji, wyd. Świat Książki, Warszawa 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz