Na okładce
książki zatytułowanej Weronika zmienia
zdanie autorstwa Małgorzaty Maj zapewnia się czytelnika, że główna bohaterka to od dawna poszukiwana polska Bridget Jones. I to porównanie prawie
mnie skłoniło do odłożenia powieści z powrotem na księgarnianą półkę. Bo choć
do Bridget Jones nic nie mam (a może właśnie dlatego, że ją tak lubię), to tak
po prostu poszukuję w polskim babskim pisaniu rodzimych bohaterek z ich problemami,
słabościami i nadziejami. I właśnie z zamiarem przeczytania historii o Weronice
ostatecznie skusiłam się na tę książkę.
Rzecz dzieje się
w czasach współczesnych czytelnikowi w Kołobrzegu. Główną bohaterką jest
Weronika, dziennikarka pracująca w miejskiej gazecie, posiadająca zwariowaną
matkę, kochającego ojczyma, odczytującą aury przyjaciółkę i rozmiar
czterdzieści dwa. Przeżywa rozstanie z padalcem, jakim okazał się Rafał,
niedoszły narzeczony, a mąż innej kobiety i ojciec gromadki dzieci. Trauma
skłania Weronikę do postanowienia o wiecznej ślepocie na uroki mężczyzn. Matka
i zaprzyjaźniona para gejów jednak nic sobie z tych postanowień nie robią, zamierzając kobietę zeswatać z synem jednego z mężczyzn. We wszystko miesza
się los i swaty nawet nie są konieczne. Na horyzoncie bowiem pojawia się
niebieskooki Jerzy, ortopeda, który z miejsca zakochuje się w pulchnej
Weronice. Żeby jednak zbyt dobrze nie było, los ze złośliwym uśmieszkiem podsuwa przeszkody w postaci tajemniczej
osoby z ciążowymi zachciankami po stronie Jerzego oraz poważnej choroby po
stronie Weroniki. Bohaterowie jednak
dzielnie prą do przodu i … Ale o tym każdy czytelnik może już przeczytać sobie
sam.
Czytając tę
powieść, odkrywałam kolejne schematy, którymi rządzi się prawie każde babskie
pisanie. Poturbowane przez złych mężczyzn serce bohaterki – jest. Przystojniak
pojawiający się nagle nie wiadomo skąd – jest. Problemy i tajemnice – do
wyboru, do koloru. Przyjaciele pomagający bohaterce – obecni i wiecznie na
posterunku. I wszystko w zasadzie dobrane ze smakiem i z wyczuciem. A jednak pewne
elementy jak ziarna piasku wpadały do oczu i nie pozwalały czytać z
przyjemnością.
Główna bohaterka jest nieco przerysowana, ale może dzięki temu zabawna i wzbudzająca w
czytelniku sympatię. Mocne kreacje stanowią Żorż i Feliks, para gejów,
podnoszący znacznie humor powieści. Najsłabiej wypada Jerzy, którego początkowe
zachowanie względem Weroniki mnie śmieszyło i nieco irytowało swoją
sztucznością. Jestem w stanie w różne rzeczy uwierzyć, ale nie w tak babskie
podchodzenie do spraw damsko-męskich w wykonaniu mężczyzny – nawet powieściowego.
Mocną stroną powieści z pewnością są liczne powiedzenia, żarty słowne (choć
miejscami dialogi trącą nudą i sztucznością), które autorka wkłada w usta
niemal wszystkich bohaterów. Można się również zastanowić nad przedstawieniem
choroby Weroniki. Otóż zachowania bohaterów i atmosfera niekoniecznie oddają
grozę sytuacji. Wręcz to zagrożenie życia gdzieś znika i gubi się.
Ale… Ogólnie Weronika zmienia zdanie jest powieścią
lekką i przyjemną. Jeśli któraś z pań (bo panowie raczej się tu czytelniczo nie odnajdą) szuka odskoczni i lektury, która rozbawi, powieść Małgorzaty
Maj spełni wymagania. A po lekturze stwierdzam, że wcale nie muszę (i
nie chcę) szukać polskich Bridget Jones. Rodzime pisarki potrafią stworzyć
całkiem przyjemne postaci kobiece, które dopiero po zaniechaniu porównań
zyskują blask i urodę. A Bridget Jones przecież jest tylko jedna.
Małgorzata Maj, Weronika zmienia zdanie, wyd. Zysk i
S-ka, Poznań 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz