Ważne informacje i terminy



29 kwietnia 2013

Podróż czytelnicza w babskim stylu


Nie wstydzę się tego, że czasem czytuję historie lekkie i przyjemne, zwane babskim pisaniem. Uważam wręcz, że niekiedy bywają lekiem na zło życia codziennego. I tak, wystukując te słowa na zamierającym ze starości laptopie, jestem już w trakcie drugiej lektury tego typu. Pierwszą była Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich Małgorzaty Gutowskiej- Adamczyk, znanej z serii Cukiernia pod Amorem. I jak wcześniejsze powieści tej autorki dosłownie pożarłam, oblizując ze smakiem palce, tak tu napotkałam pewne opory w postaci ości. Niewielkich, ale jednak utrudniających smakowanie lektury.

W Podróży do miasta świateł czytelnik porusza się w dwuwymiarowej czasoprzestrzeni. Ma okazję poobserwować dziewiętnastowieczny Paryż i życie Róży Wolskiej oraz może też zajrzeć do Gutowa 2011 roku. Z czasów bliższych czytelnikowi postacią w centrum zainteresowania jest Nina, doktor historii sztuki. Do Gutowa przygnał ją obowiązek rodzinny – pogrzeb ciotki, siostry jej matki. Zatrzymując się w pałacu przerobionym na hotel, poznaje jego właścicielkę – Igę Toroszyn. I za sprawą jej i tajemniczego obrazu młoda kobieta angażuje się w próbę odkrycia zagadek z życia Róży Wolskiej.

Bardzo ciekawa jest forma prowadzenia narracji – dwutorowa, wymagająca od czytelnika koncentracji. Na uwagę zasługuje również kreacja wspomnianej już Róży. To kobieta dążąca do wolności, odkrywająca kobiecość i wyzwalająca tę kobiecość z konwenansów otaczającego świata. To artystka wkraczająca do świata zdominowanego przez mężczyzn – malarzy. To w końcu córka, której relacja z matką jest pełna napięć i prób dominacji. Z drugiej strony autorka daje czytelnikowi do porównania współczesną Ninę. Młodą kobietę, która obawiając się, że nie podoła, zrezygnowała na samym początku ze studiowania na ASP. Wybrała kierunek bezpieczniejszy i rzeczywiście się w tym świecie odnalazła. Jest również córką poddającą się, momentami wręcz obrzydliwym, manipulacjom matki. To przez absorbującą uwagę matkę Nina nie jest w stanie utrzymać dłużej związku z żadnym mężczyzną. 
Porównując Ninę i Różę, bardzo szybko zauważa się, że to kobieta żyjąca w XIX wieku jest odważniejsza i bardziej samodzielna. To właśnie Róża jest bardziej świadoma siebie i swoich pragnień, a Nina (mimo że żyje w łatwiejszych dla kobiet czasach) wędruje przez życie, stawiając kroki tam, gdzie wskaże matka. I mimo pojawiającej się świadomości o byciu manipulowaną pozostaje raczej bierna. Niemniej, opisane w powieści relacje matek i córek są przedstawiane konsekwentnie i bez wrażenia sztuczności.

To jednak niewiele, by mój apetyt został zaspokojony. Po lekturze pozostał pewien niedosyt i rozczarowanie. Narracja momentami była trudna do przełknięcia, a pewne rozwiązania opisywanych sytuacji zdawały się mało wiarygodne. Największe zdumienie wzbudziło we mnie zakończenie romansu Niny i Miłosza. Zakończenie sprowokowane przez matkę kobiety. I mimo że trochę już moje oczy widziały absurdów i zła w świecie rzeczywistym, to trudno mi jako czytelnikowi przyjąć takie rozwiązanie sytuacji. Jeśli trafię jesienią w bibliotece na kolejny tom, to pewnie się skuszę. Jednak nie mogę powiedzieć, że mnie Podróż do miasta świateł zachwyciła czy rzuciła na kolana. Z tej czytelniczej podróży wróciłam nieco zmęczona, lekko znudzona i, o zgrozo, stęskniona za męskim pisaniem.



Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz