Powieści, w których mrok i magia
rzeczywistości mieszają się ze sobą, zwracają moją uwagę. Stąd moje uwielbienie
do Olgi Tokarczuk, ale też między innymi do większości książek z Serii z Miotłą. Natomiast do powieści Joanny Bator
podchodziłam kilkakrotnie. I za każdym razem rozstawałam się, tłumacząc sobie,
że to nie ten czas. Przypadkiem, korzystając z zimowej akcji prawdziwych
obniżek cenowych, zakupiłam Ciemno,
prawie noc wspomnianej autorki. I dzięki wszelkim bogom za obniżki, bo to
powieść, którą przeczytać zdecydowanie warto.
Akcję powieści autorka osadziła w
Wałbrzychu. Ciemnym, obskurnym, odrażającym i ociekającym patologią oraz
skłonnościami mieszkańców do fanatyzmu. Główna bohaterka, Alicja Tabor, wraca
do rodzinnego miasta. Nie przygnały jej tu sentymenty a praca. Jest reporterką,
a w Wałbrzychu znikają dzieci. Okazuje się jednak, że niezamknięta przeszłość
powraca i przywołuje upiory i dobre duchy, które walczą o Alicję…
Historia o zaginionych dzieciach
jest jednak jedynie pretekstem do snucia historii o dobru i złu, o przeszłości
skrzywionej we wspomnieniach. O okrucieństwie, które w ludziach rozrasta się do
niepojętych rozmiarów oraz o szaleństwie piętnującym wybranych. W końcu o
rzeczywistości, w której, gdy człowiek się dobrze przypatrzy, tkwi magia.
Bator w Ciemno, prawie noc bawi się konwencją gatunkową. Sięga po elementy
baśni, groteski, horroru, powieści grozy i psychologicznej, aby po wymieszaniu
wyszedł twór podejmujący w dogłębny sposób różnorodną problematykę.
Ponadto intertekstualność
powieści wymusza na czytelniku poszukiwania interpretacyjne. Nie bez powodu
przecież bohaterka ma na imię Alicja. Inna od mieszkańców Wałbrzycha (też od
członków rodziny – jedyna ocalała psychicznie), zamyka się przed złem świata w
swoim pancerzu, ale ostatecznie potrafi zmierzyć się z własnymi lękami i
demonami. Dorosła też do tego, aby zmierzyć się z samotnością, na którą sama
się skazała.
Obok głównej bohaterki pojawia
się galeria Innych: Celestyna będąca kiedyś Czesiem Pajączkiem, kociary
wędrujące po całej Polsce (a może po świecie?), Marcin czy właściciel Króliczej
Nory. Ci bohaterowie są inni. Dotknięci przez zło walczą z nim na różne
sposoby, niosąc nadzieję, że dobro wciąż czasem wygrywa. Może to ich inność
ocala, tkwiące w każdym przecież człowieku, dobro?
Powieść nie jest lekkim
czytadłem. Zanurza czytelnika w lękach i brudach rzeczywistości. Ale takie
zanurzenia czytelnicze są potrzebne, bo tylko w ten sposób można zdać sobie
sprawę z kondycji współczesnego świata. A jest to świat pełen dewiacji (okrutne
opisy pedofilii w powieści momentami odrzucają), szaleństwa spowodowanego
traumami, zaślepienia i fanatyzmu, nieposzanowania wolności drugiej osoby.
Autorka wzmacnia efekt opisu dzięki trzem przytoczonym rozmowom na forach
internetowych. Zabieg potrzebny dla pełnego obrazu powieści. Jedynym zarzutem
mogłaby być długość przytoczonych rozmów – w pewnym momencie nużą.
Bator współczesny świat prześwietla
niezwykle dokładnie, a surowy wyrok, jaki wydaje, może przerazić czytelnika. Jednak
zakończenie niesie nadzieję, że są ocaleni i dobro w świecie, mimo mroku, też jeszcze nie
zaginęło. Ciemno, prawie noc mroczna, wypełniona refleksjami powieść - lektura obowiązkowa.
Joanna Bator, Ciemno, prawie noc, wyd. W.A.B.,
Warszawa 2013.
*Tytuł recenzji zainspirowany słowami jednej z postaci powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz