Ważne informacje i terminy



15 stycznia 2013

Łzy wdów wojennych i kałasznikow oblepiony papierkami po cukierkach

Niektórzy jedzenie traktują jak konieczność lub niewygodę (tak postrzegała tę czynność Virginia Woolf, a świadectwo zostawiła w swoich dziennikach), inni jak sztukę i chwile do celebrowania lub wspominania. Tego drugiego znaczenia można dopatrywać się w filozofii jedzenia u Anny Badkhen. Kałasznikow kebab. Reportaże wojenne przyciągnął moją uwagę tytułem i sprawdzoną serią "Bieguny". Lektura ze względu na tematykę była dość trudna i musiałam na kilka dni książkę odłożyć na bok.

Jej trzonem są obrazy z przestrzeni, w których toczą lub toczyły się walki. To przede wszystkim wspomnienia z wyjazdów autorki jako korespondentki do Afganistanu, Palestyny, Iraku, Czeczenii, ale też obserwacje z życia w Rosji. Każdy rozdział zakończony jest przepisami na potrawy z danego regionu, o którym pisze Badkhen.

Jak już wspominałam, to trudna książka, bo traktuje o trudnych sprawach. W pamięci pozostaje historia dziesięciolatki, jej niewiele starszych dwóch sióstr oraz matki gwałconych przez żołnierzy na oczach ojca. Kobiety na wojnie, jak stwierdza autorka, są traktowane często jak łupy, trofea. Nikt nie liczy się z ich życiem, cierpieniem, prawem do zachowania godności. Badkhen wspominając całkiem niedawną sytuację małej dziewczynki, zauważa historyczną ciągłość tego procederu w każdym zakątku świata, gdzie toczyła się jakakolwiek wojna.

W niemal każdym rozdziale autorka opowiada z jakimi ekstremalnymi i przerażająco niebezpiecznymi sytuacjami musiała się zmierzyć. W pamięci pozostaje historia o wymierzonym w Badkhen kałasznikowie udekorowanym… papierkami po cukierkach. Broń całkiem realna i zagrożenie również. Autorka, nie zważając na wszelkie alarmy wewnętrzne, odmawia uiszczenia dodatkowej opłaty bandytom, którzy do tej pory byli jej… ochroniarzami.

Kałasznikow kebab to nie tylko przewodnik po konfliktach zbrojnych z całego świata, o których w zasadzie do dziś słyszy się w wiadomościach. To chyba przede wszystkim skoncentrowanie uwagi na jednostkach, których te konflikty dotykają bezpośrednio. Na wdowach wojennych, które bezgłośnie nauczyły się wyrażać swoją rozpacz. Na żołnierzach amerykańskich (bo to z tymi autorka podróżowała, przebywając w Iraku), którzy ryzykują i własne życie, i osobiste szczęście. Na nastoletnich Palestyńczykach – samobójcach, zwanych męczennikami. Na sunnitce i szyitce, dwóch przyjaciółkach z Bagdadu, których relacji nie przerwała wojna. To też ukazanie, że posiłek to celebrowanie - życia, obecności drugiego człowieka.

Całość wywiera na czytelniku mocne wrażenie. Choć chwilami, ze względu na zbyt długie zdania, traci się wątek, to narracja prowadzona jest zgrabnie, a opowieści snute przez Badkhen i jej bohaterowie stają się niemal namacalni. I nic dziwnego, w końcu to opowieści o prawdziwych ludziach i prawdziwych sytuacjach... 

Anna Badkhen, Kałasznikow kebab. Reportaże wojenne, tłum. E. Kleszcz, wyd. Carta Blanca, Warszawa 2012.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz