Ważne informacje i terminy



13 lutego 2015

Kochana Mamo - lekcje z Kamińskim i Baczyńskim

Przed feriami skończyliśmy w II klasie omawiać Kamienie na szaniec. Na zakończenie tematu o "pokoleniu przeklętych" omówiliśmy Elegię o ... [chłopcu polskim] Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Mimo wielu trudnych metafor, świetnie sobie poradziliście z interpretacją wiersza. Wysłuchaliśmy również wspólnie kawałka inspirowanego utworem Baczyńskiego, wykonanego przez zespół Lao Che. To kolejny dowód na to, że literatura, motywy, fragmenty różnych utworów nie są martwe, a twórcy mają potrzebę reinterpretowania, wchodzenia w dialog z tekstami napisanymi jakiś czas temu.
Waszym zadaniem domowym było zredagowanie listu do matki w imieniu żołnierza. Najciekawsze prezentuję poniżej (osoby, które jeszcze nie wykonały zadania, powinny się z nim uporać tuż po feriach!).


List Maćka:

                                                                                    Warszawa, 20.3.1944 r.



Kochana Mamo!

Odkąd jestem na polu bitwy, myślę tylko o jednym - by przeżyć kolejne dni. Gdy byłem u Twojego boku, czułem się bezpiecznie. Po żołnierzach tak młodych jak ja, których poznałem zaledwie wczoraj, została tylko pustka.Wojna to nie taka znakomita zabawa, jaką mi się kiedyś wydawała. Patrząc na ciała ofiar, leżące bezwładnie na ziemi, myślę tylko o jednym - o śmierci. Mamo, nie chcę umierać! Oczywiście, kiedy będzie potrzeba oddać swoje życie, zrobię to. Tylko nie wiem, czy jestem przygotowany. W takich chwilach, myślę również o tym, jak dasz radę sobie bez ze mnie.


Kochający syn


List Dominika:


                                                  Warszawa, 20.03.1944 r.
Droga Mamo.
Umieram, to pewne. Mimo to cieszę się, że odchodzę. Nie mogę już dłużej tego znosić. Ciągłe życie w niepewności. Wszędzie śmierć, krew i pożoga. Ludzie zawisają na ulicach, a my próbujemy ich pomścić, chociaż bądźmy szczerzy, bez większych sukcesów. Do tego wieczny strach, czy to na akcji, czy w bazie podczas posiłków. Nie mam już też siły mordować. Mam wrażenie, że każdy trup na moim koncie, to jakby ktoś oderwał mi jakąś część duszy. Mimo że dowódcy ciągle powtarzają: ,,Bóg, honor i ojczyzna, szwabów trzeba mordować do ostatniego. Z zimną krwią. Oni robią nam to samo. Bez wahania. Bądźmy dla nich bezlitośni.”. I mimo że jestem pełen nienawiści dla naszych oprawców, to czuję się jak jeden z nich. Wiesz, Mamo, kiedy byłem mały, chciałem być dinozaurem i dzielnym żołnierzem, który ratuje bezbronnych i uciśnionych. Później kiedy podrosłem, marzyłem o tym, aby być dzielnym marynarzem, który stawia czoła wielkim sztormom. Przed tymi okropnymi dniami, przed tą ciemną nocą pragnąłem zostać znanym w całej Europie dziennikarzem, a teraz... Teraz chciałbym po prostu odejść jak najszybciej i żeby Tobie i moim przyjaciołom nic się nie stało, żebyście żyli długo i szczęśliwie. Chciałbym Ci jeszcze powiedzieć, że mam to szczęście, że trafiły mnie te 3 kule, bo inaczej, pękłoby mi serce.



                                                                                     Twój umierający syn


List Zuzi:

                                                                                                                       Warszawa, 1944 r.
Kochana Mamo !
Bardzo za Tobą tęsknię. Chciałbym już być z Tobą w domu, przytulić się do Ciebie i wiedzieć, że nic 
już nam i Polsce nie grozi. Jednak, żeby do tego doszło, muszę walczyć o naszą ojczyznę.
Bardzo się boję, że kiedy mnie zabraknie, zostaniesz sama. Nikt Cię nie wesprze ani nikt Ci nie pomoże. Wojna odebrała nam wszystko. Tobie młodość, a mnie dzieciństwo. Żyjemy w ciągłym strachu i niepewności. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy za kilka minut, godzin, dni. Chciałbym Cię zobaczyć i spędzić chociaż kilka minut w Twoim towarzystwie. Jednak wiem, że Polska mnie potrzebuje. Jestem w stanie zrobić dla niej wszystko... nawet zginąć. Nie pozwolę na to, żeby wojna odebrała nam wszystko, o co tak dzielnie walczymy.
Mam nadzieję, że zanim zginę, będę mógł się do Ciebie przytulić. Chciałbym, żebyś pamiętała, że Cię kocham i zawsze będę Cię kochał bez względu na to, co się ze mną stanie. Dziękuję Ci za Twoją dobroć, zrozumienie i miłość, którą mi okazywałaś.
                                                                                   Twój syneczek

List Julii:
Warszawa, 1944 r.

Kochana Mamo!
Ostatnie czasy były bardzo trudne. Wydarzyło się wiele rzeczy, które przepełniają moje serce żalem, rzeczy, o których nie potrafiłbym zapomnieć, jakkolwiek wielce bym się nie starał.
Te właśnie wspomnienia nie pozwalają mi spać w nocy; otaczają mnie niczym trująca mgła, przepełniona smutkiem i goryczą. Czasem wydaje mi się, że to właśnie one doprowadzą do mojej ruiny. Staram się jednak, żeby tragiczna przeszłość nie przyćmiła mojej wizji lepszej przyszłości. Nie traktuję moich wspomnień jako przyczynę rozpaczy, lecz jako kolejny powód do walki, pogoni za wolnością i marzeniami. Wierzę, że już niedługo uda nam się zwyciężyć w tej okropnej wojnie! Nie tracę nadziei na milszą przyszłość, w której nie będziemy musieli już walczyć. Może jest to tylko jakaś głupia fantazja, lecz dopóki mogę brać udział w walce o ojczyznę, nigdy się nie poddam!
Życzę Ci wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że niebawem się spotkamy! Chciałbym Cię tylko 
poprosić o jedną rzecz - nie martw się o mnie za bardzo.
                                                                                          Do zobaczenia,
                                                                                          Twój syn


List Agnieszki:



                                                                           Łuna nad Warszawą, 23.08.1944 r.
Kochana Mamo!

Nie ma większej nagrody dla walczącego niż śmierć żołnierza.Dlatego nie mogę mieć 
pretensji do Krzysztofa, że walczył bronią, a nie piórem. Taki człowiek jak on musiał przynieść sobie ukojenie i umierałby powoli do końca życia, gdyby tego nie zrobił, a każdy kto tego nie pojmuje, nigdy nie zrozumie słowa z jego wierszy.
Mamo, przepraszam, że Mamę zostawiłem, miast czuwać przy Mamie i Mamę chronić. Chcę 
Mamie podziękować za to, że mogłem dorastać mimo wojny. Choć zabrano mi te słynne marzenia młodości i sztubackie zabawy. Ale niezgorszy przypadł mi los.
Tu jest mi dobrze. Tylko... Tylko tam na dole Warszawa płonie. I widzę, jak wychodzą moi,
Mamie się spowiadam nim zrobię to samo przed Bogiem.
Niech Mama bedzie zdrowa i nie płacze proszę,

                                                                           kochający syn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz