Ważne informacje i terminy



5 czerwca 2012

Co u Majów w trawie piszczy?


Gdy przeglądałam niedawno w bibliotece półkę z nowościami, moją uwagę zwrócił tytuł Majowie. Reaktywacja. Spojrzałam na nazwisko autora i nieco się wystraszyłam oraz zniechęciłam. Fiedler… a więc Dywizjon 303, czyli dla mnie nuda. Ale przemogłam niechęć, bo okazało się, że autorem książki, która nęciła, był syn znanego pisarza i podróżnika.
Arkady Radosław Fiedler wyruszył do Meksyku, odnalazł ostatnich Majów i postanowił z nimi zostać dłużej niż normalny turysta. Dzięki temu powstała książka z ciekawymi, przepięknymi, a miejscami przerażającymi lub zabawnymi opowieściami.

Zaskakujący element tej pozycji to brak zdjęć. Właściwie paradoksalnie właśnie to zadecydowało, że wypożyczyłam tę książkę. Otóż kartkując ją, trafiłam na niebieską stronę z napisem: „Zdjęcie nr 8 – które mogłoby tu być, gdyby nie zakaz fotografowania w Chamuli”; zaskoczona zaczęłam czytać opis poniżej i roześmiałam się. „Obejrzałam” w ten sposób jeszcze ze dwa zdjęcia, które mogłyby być, gdyby nie… i wiedziałam, że wybiorę się z Fiedlerem w podróż do Meksyku, jaki niewielu poznało. Ten brak zdjęć to nie zabawa, droczenie się z czytaczem – autor już na początku opowiada, jak niewiele brakowało, aby skończył swoją przygodę na samym jej początku - zakaz w Chamuli jest święty. Niemniej przed Fiedlerem pojawiło się nie lada wyzwanie – napisać książkę z podróży tak, by czytelnikowi nie brakowało zdjęć. I udało mu się.

Od samego początku porwał mnie majański świat. Fiedler z godną pozazdroszczenia łatwością prowadzi narrację i opowiada o mieszkańcach wioski, w której zamieszkał. Nie ma tu schematów, osoba podróżnika i autora schodzi na dalszy plan. Najważniejsi są mieszkańcy wioski – często to oni opowiadają historie, dzielą się swoim życiem. Rozbawić może historia starego Francisco, który będąc w upojeniu alkoholowym potrafi zwymyślać każdego napotkanego mieszkańca Chamuli, a żaden z pokrzywdzonych nie protestuje. Otóż wiek Francisco jest święty i zapewnia mu nietykalność oraz szacunek. Refleksję wzbudza historia Luciny, która mimo prośby nie otrzymuje rozwodu. Mało tego, zostaje zmuszona do pokazywania mężowi swojego ciała (tamtejsze obyczaje nakazują, by kobieta zakrywała swoje ciało nawet przed mężem) dwa razy w tygodniu. Czytelnika może rozbawić opisana sytuacja oraz wyrok starszyzny, ale po chwili pojawia się refleksja i zaczyna się współczuć Lucinie. Upokorzona dwukrotnie musi poddać się wyrokowi starszyzny – to świat mężczyzn dyktuje prawo.

Z pewnością Fiedler porywa swoją książką w nieznany świat. Pokazuje go, tłumaczy, broni. A czytacz nie bardzo ma ochotę z tej podróży w dzikość wrócić.



Arkady Radosław Fiedler, Majowie. Reaktywacja, Wydawnictwo „Bernardinum”, Pelplin 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz