Dla
belfra – wychowawcy czerwiec jest miesiącem napięcia, stresu i
wielu nieprzespanych nocy. Dlatego na bok odłożyłam wszelkie
ambitne książki i sięgnęłam po coś, co zawsze mnie relaksuje –
kryminał. Zazwyczaj mój wybór ograniczał się do
Christie lub Chmielewskiej. Tym razem poszłam w las nowości i
sięgnęłam po Florystkę
Katarzyny Bondy. Początki z tą powieścią były ciężkie, ale w
końcu udało mi się wciągnąć w lekturę i nie żałuję.
Akcja powieści rozgrywa się w Białymstoku, gdzie zaginęła Zosia.
Dziecko nie do końca chciane i nie do końca kochane, ale
poszukiwane przez lokalną policję, rodzinę. O pomoc poproszony
został również profiler Hubert Meyer (podobno postać znana
z innych powieści Bondy). Przyjeżdża z głuszy, w której
leczył swoje ego po źle rozpracowanej sprawie. Nie spodziewa się,
że białostocka przygoda jest zaplanowaną dla niego przez wrogów
kontynuacją niedawnej wpadki.
Pomocnicą Meyera jest Lena Pawłowska. Jest to postać wykreowana w
bardzo ciekawy sposób. Symbol kobiecości połączonej z siłą
i determinacją. Pawłowska pragnie zostać profilerką, choć wie,
że przed nią niezwykle trudna droga. Zaistnieć w środowisku
męskim jest zadaniem trudnym do wykonania. Atrakcyjność nie
pomaga, a może nawet przeszkadzać, o czym przekonuje się
Pawłowska. Ale w tej postaci jest coś jeszcze. Determinacja z jaką
Lena staje do walki z przeszłością i stawia czoła męskiej sile (tak przewyższającej kobiecą), dodaje tej postaci mocnego rysu,
pazura. Dzięki temu naprawdę polubiłam tę bohaterkę. Nie mogę nie wspomnieć o symbolicznym obcięciu przez bohaterkę włosów, co miało dodać jej mocy i odwagi (a wręcz przeciwnie - właśnie zabrało). Uważam, że to bardzo ciekawy i ważny dla kreacji tej postaci motyw. Jednocześnie ta rzeczywista słabość, jaką posiada
przecież każda kobieta, sprawia, że postać jest bardziej
realna a przez to ciekawa.
Napisać o Florystce, że to powieść kryminalna to o wiele
za mało. Łączy ona w sobie gatunek kryminału z baśnią i
powieścią psychologiczną. Pisarka znakomicie opisuje psychikę
mordercy. Swoją drogą, odkrycie mordercy jest spektakularne i
może przynieść zaskoczenie. Ponadto we Florystce można odnaleźć
mocno rozbudowany wątek manipulowania czyjąś psychiką,
powstrzymywanie przed naturalnymi procesami jakie powinny zajść w
człowieku doświadczającym czegoś traumatycznego. Postać Oli - borykającej się ze śmiercią syna - mistrzowsko dopracowana.
Warte zauważenia
jest też pochylenie się pisarki nad cygańską kulturą. Myślę,
że wzbogaca to samą powieść, a akcję osadza w pewnej
konkretnej przestrzeni. W ogóle trzeba przyznać, że Bonda tworząc historię kryminalną, nie ogranicza się jedynie do niej. Do dania głównego podaje przekąski, desery, niezwykle zręcznie nimi żonglując. Niezwykle trudne do wykonania zadanie, ale spod pióra autorki Florystki wychodzi bardzo wykwintna i wielowymiarowa powieść.
Po przeczytaniu Florystki stwierdzam, że z pewnością sięgnę
po inne kryminały Katarzyny Bondy. Są dobre pod względem
językowym, ale i nie noszą śladu schematyczności, której
niestety niektóre pisarki i niektórzy pisarze ulegają.
Polecam, sama rozpoczynając wakacyjny sezon czytelniczy stosem
piętrzących się obok książek.
Katarzyna
Bonda, Florystka, wyd.
Videograf, Chorzów 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz