Niektórzy, gdy
pragną zmian lub chcą naprawić fragment swojej duszy, wyruszają w podróż.
Dokądś. Donikąd. Niektórzy. Ja. On, bohater Magnolii
Grażyny Jeromin – Gałuszki.
Filip Skalski
miał wszystko. Pracę, którą właściwie lubił. Żonę, która na niego czekała.
Piękne mieszkanie. Najpierw stracił pracę, chwilę później żonę, a po przebytym zawale
postanowił sprzedać mieszkanie i wyjechać. Dokąd? Nie wiedział. I w ten sposób dotarł do bieszczadzkiej wsi. A zatrzymując się przy stacji kolejowej poznał człowieka, od którego kupił pensjonat o
wdzięcznej nazwie Magnolia.
Nagły zakup jest
oczywiście początkiem historii Filipa, czterech kobiet, nastolatki i kilku
innych osób. To również początek podróży, której celem jest zrozumieć siebie i
życie, odnaleźć szczęście.
Magnolia okazuje
się być w powieści przestrzenią, w której można się schronić. To miejsce, w
którym można grać kogoś innego do czasu, aż będzie się gotowym stawić czoła
problemom. Magnolia to miejsce, w którym możliwe jest odnaleźć bliskich, nie
bacząc na brak pokrewieństwa. To w końcu tu spotykają
się niezwykłe kobiety. Czesia, Olga, Marlena, Doris. Wszystkie mają swoje
tajemnice, którymi z czasem dzielą się z pozostałymi bohaterami powieści. Każda
dba o pozostałe towarzyszki codziennego bieszczadzkiego życia. Wszystkie
roztaczają opiekę nad Filipem. Mija chwila i zaczynają tworzyć niebanalną rodzinę.
Autorka wykreowała
kobiece postaci jako silne i nietuzinkowe. I to w nich tkwi siła powieści. Każda radzi sobie z życiowymi
trudnościami na swój sposób, każda ceni samotność, ale i wszystkie potrzebują
bliskości oraz pomocy pozostałych. Świadomie i nieświadomie też wpływają na
życie Filipa, który początkowo zirytowany „babskim” towarzystwem z czasem
zaczyna je doceniać.
Tajemnicą owiana
jest również postać Maćka, któremu Skalski opowiada o swoim życiu w Magnolii. To
kim jest ten dziwny mężczyzna autorka zdradza czytelnikowi pod koniec powieści. Dla mnie
(podejrzewającej rozwiązanie dużo wcześniej) nie było to zaskoczeniem. Same
spotkania Maćka i Filipa na stacji jawią się jakby z pogranicza jawy i snu. I
ta konwencja dodaje uroku lekturze powieści.
Ostatecznie to nie sposobem
narracji czy samymi historiami czytelnik zachwyci się podczas spotkania z Magnolią. Kreacje bohaterów, konwencja
spotkania na stacji i przestrzeń pensjonatu jako oazy dla rozbitków są
elementami dodającymi blasku. Sprawiają, że pewne fragmenty odciskają się na
dłużej na czytelniczej duszy. Dzięki temu pytania o samotność, szczęście, oblicza miłości nie są wyświechtane, a skłaniają do zastanowienia się. Nad życiem.
Grażyna Jeromin
– Gałuszka, Magnolia, wyd. Prószyński
i S-ka, Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz