Ważne informacje i terminy



10 maja 2012

Bzyk: dotknij mnie i pożądaj

Czy o pożądaniu napisano już wszystko? Z każdą powieścią, tomem erotyków (tym, czy innym) przekonuję się, że nie. To jedno z najbardziej ludzkich doznań jest i będzie wciąż obecne w literaturze. Czego poszukuję w erotykach? Nowych tematów, historii, czegoś, co mnie zaskoczy. Kilka lat temu spotkałam się z tomem wierszy dwojga poetów i się zachwyciłam. Już sam tytuł przyciąga: "Bzyk. Wiersze nie dla dzieci". I rzeczywiście kipi tu erotyzmem, a więc nie dla dzieci.

Kompozycja, która układa się w rozmowę między mężczyzną a kobietą, przyznaje czytelnikowi rolę podglądacza, który z wypiekami na twarzy przewraca kolejne strony. Może to przewrotność tytułu, gra z czytaczem, ale w pewnym momencie można poczuć się jak takie dziecko przyłapane na gorącym uczynku podglądania. Układ utworów intryguje, zachęca do wczytywania się w kolejne strony.
Bohaterów "Bzyka" poraziło uczucie, ale wiersze nie tylko tego dotyczą. Co chwilę czytelnik dowiaduje się o przepaściach dzielących tych dwoje: przede wszystkim przepaść wiekowa, którą martwi się mężczyzna, a kobieta bagatelizuje. Ta różnica wiąże się z bagażem doświadczeń - on więcej dźwiga niż ona. Problemem też jest odległość. Okazuje się jednak, że pożądanie, miłość zasypać może każdą przepaść. Pojawiają się marzenia, coraz śmielsze obietnice, wyznania.

Jeśli mówimy o "Bzyku...", to każdy chyba przyzna, że jest to poezja dotyku i ciała. Ten pierwszy jest bardzo istotny dla kochanków - pobudza zmysły, wzbudza pożądanie; to wreszcie pod dotykiem męskich dłoni kobieca talia może się spalić. Ciało, jak to w erotykach bywa, i tu jest znaczące. Lecz nie idealizowane, a sflaczały brzuch, wygłodniałe oczy, siwa głowa wyglądają ze stron "Bzyka". I to nic a nic nie przeszkadza, by ona nadal wyznawała mu miłość i go pożądała!
Dialog zbudowany w erotykach niesie ze sobą ogromny ładunek pożądania, ale też zniecierpliwienia, jakie wielu z nas odczuwało w chwilach uniesienia. Każdy wiersz zdaje się być kolejną częścią garderoby zdejmowanej w pośpiechu, aczkolwiek z pewnego rodzaju zmysłowością. A na koniec okazuje się, że wciąż coś do zdjęcia zostaje. Bo rozmowa urywa się, nie zostaje zakończona, jak każda historia miłosna w prawdziwym życiu.

Tomik Grabarz i Rozenfelda czyta się jednym tchem i z zaciekawieniem. Dlaczego? Może dzięki niezwykłej obrazowości? A może za sprawą wyczuwalnego dotyku w poezji tej pary? Na pewno pomocny jest sposób pisania - zwykły o sprawach niezwykłych, jakimi są pożądanie, zauroczenie i inne pochodne uczucia. Do kogo ten tomik trafi? Do wszystkich, którym uczucia w nim opisane są nieobce i żadne specjalistyczne narzędzia potrzebne nie są, wystarczy serce.


J. Grabarz, A. Rozenfeld, Bzyk. Wiersze nie dla dzieci, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2008.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz