Ważne informacje i terminy



31 grudnia 2014

W sprawie kobiet i mężczyzn

Przemoc domowa w Polsce wciąż obwarowana jest zmową milczenia. Uciszane są kobiety (60% przypadków przemocy dotyka kobiet), milczą mężczyźni (95 % sprawców to mężczyźni), którzy pełnią w społeczeństwie różne funkcje - nie tylko odgrywają rolę ojca, męża, partnera, brata, ale też sędziego, policjanta, lekarza, sąsiada. Problem przemocy domowej nie ogranicza się oczywiście do Polski, to problem całego świata. Jednak po lekturze Paradoksu macho Jacksona Katza widzę, jak wiele my, jako społeczeństwo, mamy do wypracowania. 

Jackson Katz, amerykański działacz antyseksistowski i krytyk kultury, bazując na własnych doświadczeniach z pracy przeciw przemocy wobec kobiet, stworzył ciekawą i ważną książkę. Jest ona adresowana do wszystkich, choć głównym adresatem powinni być mężczyźni. Normalni mężczyźni, którzy nie stosując przemocy, są na jej obecność zobojętniali. Autor zauważa, że przemoc stała się problemem tylko kobiet. Mężczyźni (wciąż przecież pełniący większość ważnych funkcji, również w instytucjach stanowiących o prawie) nie angażują się w działania antyprzemocowe i tym samym dają ciche przyzwolenie na stosowanie przemocy przez innych. 

Autor opowiada o swoich doświadczeniach z prowadzonych warsztatów antyprzemocowych, prezentując ciekawe wnioski i zalecenia. Uwarunkowań przemocy wobec kobiet Katz dopatruje się, jak wielu innych badaczy, w kulturze patriarchalnej, stawiającej kobietę w pozycji poddańczej wobec mężczyzny. Stereotyp mężczyzny w kulturze amerykańskiej (ale i na całym świecie), podkreśla autor, jest pełen męskiej agresji. Stosunek do kobiety jest wypełniony niezrozumiałymi stereotypami i błędnymi skojarzeniami. Kluczowe też staje się pojęcie używane przez feministki - "kultura gwałtu".

Za interesującą część książki uważam tę, w której autor rozprawia się z pojęciem "feminazistki". Zwraca przy tym uwagę, że to właśnie kobiety rozpoczęły rozmowę i działania antyprzemocowe. Natomiast ze względu na patriarchalny kształt ról w życiu społecznym i politycznym wiele zależy od mężczyzn - czy przyłączą się do tych działań, czy nadal będą udawali, że problem ich nie dotyczy. 

Bardzo ważną częścią są te fragmenty, w których mowa o neutralności płciowej w języku. Katz zauważa, że media, mówiąc o przemocy, stosują zabieg gramatyczny, w którym wykonawca czynności znika. Uwaga koncentruje się na ofierze oraz na samej przemocy, nie zaś na fakcie, kto dopuścił się czynu. Jest to o tyle niebezpieczne, że sprawca znika i przemoc staje się czymś, co się dzieje, a nie, czymś, czego ktoś się dopuszcza.

Niewątpliwie trudno jest przełamać stereotypy i mity, które narosły wokół problemu przemocy. Na pewno trudno jest mężczyznom, z uwagi na naciskające zewsząd stereotypy właśnie, przyznać, że i ich dotyczy problem przemocy. Niemniej, to, że nie są agresorami, nie zwalnia ich z odpowiedzialności za drugiego człowieka. 
Żałuję jedynie, że Paradoks macho tak bardzo opiera się na kulturze amerykańskiej i tamtejszych realiach. Choć niewątpliwie pewne cechy, uwarunkowania i spostrzeżenia czynione przez autora są wspólne dla całego świata. Przeszkadza również maniera powtarzania pewnych fragmentów - przez co czasem traciłam cierpliwość do lektury. Natomiast na pewno jest to książka ważna, poruszająca istotne kwestie i pokazująca, jak wiele należy zrobić, aby zminimalizować problem przemocy wobec kobiet. 

I tak całkiem prywatnie, mam cichą nadzieję, że i w moim kraju zacznie się więcej rozmawiać o problemie przemocy wobec kobiet i spojrzy się na niego jak na problem dotyczący wszystkich (bardzo udaną akcją, choć chyba mało nagłośnioną, są spoty antyprzemocowe, w których wypowiadają się znani mężczyźni). A takie dokumenty jak konwencja antyprzemocowa nie będą blokowane przez posłów i (niestety) posłanki. Natomiast Paradoks macho polecam kobietom i mężczyznom. 


Jackson Katz, Paradoks macho. Dlaczego niektórzy mężczyźni nienawidzą kobiet i co wszyscy mężczyźni mogą z tym zrobić, tłum. M. Danicka, A. Dzierzgowska, P. Naumowski, wyd. Czarna Owca, Fundacja Feminiteka, Warszawa 2012.

23 grudnia 2014

Zniewolenie w wielu wymiarach

Im dłużej czytam, tym bardziej świadomie wybieram swoje lektury. Najczęściej sięgam po takie książki, które w jakiś sposób opowiadają o losach kobiet. Dlatego zakupiłam Czarne skrzydła Sue Monk Kidd.

Akcja powieści dzieje się na Południu i obejmuje lata 1803-1838. Głównymi bohaterkami są Sara Grimke oraz niewolnica Hetty, której prawdziwe imię brzmi Szelma. Czytelnik poznaje ich losy odkąd są małymi dziewczynkami


Ważnym problemem poruszonym w książce jest niewolnictwo. Jednak w powieści zagadnienie to jest potraktowane wielowymiarowo. Zniewolona jest Hetty jako czarnoskóra. Uprzedmiotowiona od urodzenia, jej egzystencja obwarowana jest wieloma zakazami i groźbami kary za niesubordynację. Ale zniewolona jest również Sara. Urodzona w zamożnej rodzinie plantatorów jako dziewczynka również traktowana jest jako własność. To przede wszystkim ojciec i jej bracia decydują o przyszłości Sary. Bohaterka od samego początku nie zgadza się na swój los. Od najmłodszych lat czuje również, że okrutne traktowanie niewolników jest niesprawiedliwością.


Kreacja Sary jest bardzo ciekawa. To postać dynamiczna, zmienia się wraz z biegiem akcji. Od samego początku charakteryzuje ją odwaga w poglądach na niewolnictwo i pozycję kobiety. Jednak im staje się starsza, tym wyraźniej i odważniej nie zgadza się z zastanym porządkiem. To postać kobiety silnej, ale też tej siły przez długi czas poszukującej.


Odbiciem losów Sary i zarazem jej zaprzeczeniem jest Szelma. To niewolnica, która zostaje sprezentowana Sarze w dniu jej dwunastych urodzin. Odtąd losy dwóch, wydawałoby się różnych, dziewcząt na zawsze się łączą. Hetty jest dziewczyną, która nie godzi się na bycie przedmiotem. Ten bunt zaszczepia jej matka. I ten bunt również dojrzewa w bohaterce, tak jak odwaga w Sarze. 


Jak już wspomniałam te dwie bohaterki są zniewolone. Każda na swój sposób walczy z więzami i każda w pewien sposób wygrywa. Kidd zbudowała ciekawe, silne postacie kobiece, które mimo wielu porażek nie ustają w walce o swoje prawa.


Czarne skrzydła dotyczą różnych form zniewolenia. Są hołdem dla niewolników i niewolnic, ale też dla takich kobiet jak Sara czy jej siostra Nina (postaci historycznych) - pramatek feminizmu. Kidd pokazuje kobiety, które miały odwagę się sprzeciwić narzucanemu im porządkowi i walczyły o równe traktowanie. Jednocześnie odziera temat z patosu, dzięki czemu powieść zyskuje na prawdziwości. Ponadto narracja prowadzona jest w sposób spójny i ciekawy, a wszystkie wydarzenia są powiązane i pogłębiają  poruszane problemy.


Kidd stworzyła znakomitą opowieść o dążeniu do wolności w wielu wymiarach. Wykreowała kobiety, które od początku są odmienne i powoli zdobywają odwagę, by kroczyć własną drogą. A ich wolność rozpoczyna się od wewnętrznej walki o nią. Czarne skrzydła na równi poruszają dwa istotne problemy tamtych czasów - niewolnictwo i zniewolenie kobiet dziewiętnastowiecznej Ameryki.

Powieść poruszająca, mocna i dobrze napisana. 



Sue Monk Kidd, Czarne skrzydła, przeł. M. Kisiel-Małecka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014.

1 grudnia 2014

Kryminał w ważnej sprawie

Zygmunt Miłoszewski postanowił zakończyć przygodę z prokuratorem Szackim w najnowszej powieści zatytułowanej Gniew. I strażnik prawa kończy swój powieściowy los z hukiem i kilkoma wybuchami.

W ostatnim kryminale autor wysłał znanego prokuratora do Olsztyna. Warmia wciąga Szackiego w swoje szpony wieczną szarugą, mżawką i... nudą. Otóż błyskotliwy prokurator nie ma od dłuższego czasu wyjątkowych spraw. No może oprócz sytuacji w domu - nowej partnerki i córki nastolatki, rywalizującej o względy ojca. Zawodowa stagnacja kończy się wraz z pojawieniem się pierwszej ofiary okrutnej zbrodni.


Co ciekawe, Szacki przechodzi przemianę. Z błyskotliwego, ale i zrzędliwego seksisty w mężczyznę, który zaczyna dostrzegać, na co narażone są kobiety. Właściwie, na kartach powieści bohater wciąż zmaga się ze schematami i stereotypami, w które został wtrącony. Odprawienie kobiety wobec której mąż stosuje przemoc jest początkiem zmian, jakie zachodzą w Szackim. 


Niewątpliwie Miłoszewski wie, jak napisać dobry kryminał. Tym razem zrobił coś jeszcze większego i znaczącego. Rozpoczął rozmowę, w wydawałoby się mało znaczącym gatunku, o przemocy wobec kobiet. W Gniewie słychać echa książki, którą i ja obecnie czytam - Paradoksu macho. W jednym z wywiadów Miłoszewski przyznał, że była ona pomocna w tworzeniu jego powieści. Być może zostawianie śladów, odkrywanie kart z tego tematu (tabu w naszym kraju) w popularnej literaturze rozpocznie dyskusję na szerszą skalę. Być może wówczas nikt już nie pomyśli, że konwencja antyprzemocowa godzi w polską rodzinę lub kobietę (!). 


Jak zawsze w przygodach o Szackim i w Gniewie jest tajemnica spleciona z różnych wątków. Bohaterowie zaangażowani w sprawę okazują się być nie tymi, za których czytelnik brał na początku. Miłoszewski wie, jak poprowadzić akcję, by wciągnąć nas w swoją historię. Jednak tym razem pisarz zostawia nas z otwartym zakończeniem. Sprawa niby zostaje zakończona, ale pewne elementy ulegają zaplątaniu. I takie pożegnania na zawsze z ulubionymi bohaterami lubię - autor pozostawia pustą kartkę dla każdego czytelnika.