Anna Gavalda zauroczyła
mnie kiedyś powieścią Po prostu razem. Od tego momentu kupuję wydawane w Polsce książki jej autorstwa. Nigdy już
mnie tak nie zachwyciła, ale sentyment nie pozwala przejść
obojętnie obok nowości tej autorki. Tak też się stało, gdy
zobaczyłam na wystawie najnowszą powieść Billie.
I ponownie po lekturze mam mieszane odczucia.
Historia
zbudowana została wokół dwójki bohaterów –
tytułowej Billie oraz Francka. To dwoje pokiereszowanych przez życie
młodych ludzi. Czytelnik poznaje ich w sytuacji, wydawałoby się, tragicznej i ekstremalnej – Franck i Billie utknęli w górach
po upadku ze stoku. Zastaje ich noc, mężczyzna traci przytomność,
a dziewczyna postanawia odbyć podróż w czasie i zwierzyć
się z przeszłości ich wspólnej gwieździe. I tak, czytelnik dowiaduje się o
trudnym dzieciństwie zarówno Billie jak i Francka. Ona
porzucona przez matkę, (nie)wychowywana przez ojca i
macochę. On żyjący z ojcem tyranem nieakceptującym odmienną orientację syna oraz z matką odpływającą codziennie w inny świat
po zażyciu leków. Los tych dwoje straceńców łączy
podczas jednego z zadań szkolnych. I okazuje się, że łączy na
zawsze mimo perturbacji i przerw w relacji.
W
książce Gavaldy ważna jest sama relacja, więź, która
ocala. Kolejny raz pisarka wybrała, odmieńców,
których jakaś siła (los?) pcha do siebie. Billie zauważa,
że oni sami raczej się przez długi czas unikali, może jedynie obwąchiwali z daleka. Każde z
nich ciągnęło za sobą potężny ładunek emocji i krzywd
doznanych i na nowo doznawanych. I żadne nie chciało być obciążane
bagażem tej drugiej strony. Jednak pisarka łączy los dwójki,
jakby mówiąc, że we dwoje nawet najtrudniejsze bagaże lżej
się nosi.
Gdybym
napisała, że powieść czyta się lekko i szybko, skłamałabym.
Czytałam wolno i z oporem, trudno mi było przedrzeć się przez
słowotok Billie. Bo właśnie tak jest skonstruowana cała powieść.
To monolog bohaterki, która wraca wspomnieniami do ważnych, przełomowych wydarzeń związanych z przyjaźnią z Franckiem.
Styl
mówiony, potoczny w książce jest dla mnie zawsze trudny do
oswojenia. Tu jest on zdecydowanie potrzebny – wymaga tego kreacja
Billie. Inaczej czytelnik nie uwierzyłby w ani jedno słowo
bohaterki. Jednak niewątpliwie trzeba dać czas lekturze, a w stronę
Gavaldy można skłonić się z uznaniem dla lekkości powielania
współczesnego stylu mówienia.
Bohaterami
swoich książek Gavalda najczęściej czyni dziwaków,
outsiderów, wrażliwców patrzących na świat inaczej,
odczuwających go mocniej. I jest to niewątpliwą zaletą
przedstawianych przez pisarkę historii. Billie nie będzie
należała do moich książek ulubionych, ale znalazłam w niej
historię o potrzebie bliskości drugiego człowieka. Pisarka stawia
przed czytelnikiem banalną prawdę, o której chyba świat
zapomina.Tą opowieścią zdaje się mówić, że wszystko
można przetrzymać i ze wszystkiego można wyjść na prostą.
Trzeba jedynie mieć obok bratnią duszę.
Anna
Gavalda, Billie, przeł. P. Łapiński, Wydawnictwo
Literackie, Kraków 2014.