Ważne informacje i terminy



23 lipca 2014

Wielki powrót Bridget Jones


Do Bridget Jones mam sentyment. Dwie powieści Helen Fielding (i filmy) są niezmiennie moimi poprawiaczami nastrojów od bardzo długiego czasu.
Gdy usłyszałam, że Fielding po tylu latach rozpoczęła pracę nad trzecią powieścią o szalonej Brytyjce, nie wpadłam w zachwyt. Często odgrzewane historie nie tylko nie smakują jak poprzednie, ale wywołują ogromne rozczarowanie w czytelnikach. Mimo to sentyment zwyciężył, zawierzyłam Fielding i zakupiłam Bridget Jones. Szalejąc za facetem. I po lekturze stwierdzam, że nie żałuję.

Bridget Jones chyba każdy zna. Jeśli nie z powieści to z filmów. Szalona, pełna sprzeczności kobieta, która marzy, że spotka mężczyznę życia i zdobędzie świat. Do obu celów dąży z godnym podziwu uporem. I w drugiej powieści rozstajemy się z Bridget po uszy zakochaną z wzajemnością w Marku Darcy'm oraz pielęgnującą plany zwojowania świata filmowego.

Trudno pisać o najnowszej części bez zdradzania kluczowych wydarzeń z życia prawie pięćdziesięcioletniej już Bridget. Bohaterka musi zmierzyć się z trudną rzeczywistością bycia samotną matką. I radzi sobie z tym całkiem nieźle. Wraca również do randkowania, popełniając mnóstwo gaf ze swoim dawnym urokiem.
Mimo że w obecnej Bridget jest wiele z dawnej, to dostrzegalna jest przemiana. I nic dziwnego, a dla odczytania całej powieści bardzo dobrze. Dzięki temu kreacja bohaterki staje się bardziej wiarygodna, a lektura nie męczy.

Powieść nie należy do wybitnych. To czytadło, ale napisane w zgrabny sposób. Ponadto poruszone zostały tematy aktualne i powracające w rozmowach wielu kobiet. Samotne macierzyństwo. Jednoczesne odgrywanie roli matki, kobiety spełniającej się zawodowo i poszukującej na nowo miłości. Związek między kobietą i młodszym od niej mężczyzną.
Bridget Jones. Szalejąc za facetem to czytadło, które poprawi nastrój, ale stworzy też przestrzeń i możliwości do rozmów lub refleksji na kilka istotnych życiowych tematów. Książka dobra na letni czas.


Helen Fielding, Bridget Jones. Szalejąc za facetem, tłum. J. i K. Karłowscy, wyd. Zysk, Poznań 2014.

19 lipca 2014

"Historie niewidzialnych miłości" Schmitta

W "najświeższym" tomie opowiadań zatytułowanym Małżeństwo we troje Schmitt zwyczajowo przygląda się relacjom międzyludzkim. To, co ma łączyć wszystkie teksty można określić słowami samego pisarza - "historie niewidzialnych miłości", na tom składają się tylko z pozoru różne opowiadania. Drugą częścią książki jest posłowie od autora, w którym załącza notatki z czasu, kiedy pracował nad poszczególnymi tekstami z tomu. Spotykam się z taką sytuacją chyba pierwszy raz i przyznaję, że podoba mi się takie doświadczanie lektury jakiejś książki. Autor ostatecznie nie znika za opowiadaną historią, pojawia się na koniec, aby jeszcze z czytelnikiem porozmawiać, wyjawić niektóre elementy z procesu tworzenia. Bardzo ciekawe doświadczenie dla mnie jako czytelniczki.

Pierwsze opowiadanie przedstawia historię dwóch związków, heteroseksualnego i homoseksualnego. Drogi czworga skrzyżowały się przez przypadek w kościele podczas ślubu Geneviéve i Édouarda. Po kryjomu, tuż obok młodej pary, miłość w zdrowiu i w chorobie przysięgli sobie również Jean i Laurent. Ta chwila zaważyła na dalszej przyszłości pary mężczyzn, a później na życiu Geneviéve. Schmitt mówi, że jego bohaterowie poddają się koniecznej mediacji (zob. s. 311). Dzięki podglądaniu związku Geneviéve i Eddy'ego Jean i Laurent mogą lepiej zrozumieć swoją relację i wzbogacić ją o tego rodzaju bliskość, na jaką nigdy nie zdobędą się małżonkowie.

Wspomnianej koniecznej mediacji poddaje się również bohater tekstu Pies. To opowiadanie nawiązuje do holocaustu - głównym bohaterem jest Samuel Heymann, ocalony z obozu zagłady. Ocalony, choć zgładzony. Jedynym łącznikiem między bohaterem a innymi jest Argos, pies - niezwykły, bo utrzymał przy życiu w obozie. Ale też to dzięki niemu Samuel  nawet wiele lat po wojnie widzi w drugim człowieku... człowieka.

W opowiadaniu Serce w popiele Schmitt wykorzystuje motyw, który nazywa symbolicznym wcieleniem (zob. s. 312). Wydaje się, że Alba bardziej kocha swojego siostrzeńca, Jonasa, niż syna. Jej jedyne dziecko sprawia problemy i nie dostrzega niczego poza światem gier. Z kolei Jonas to chłopiec, który nawiązuje z Albą szczególną więź. Ciotkę traktuje jak przybraną matkę (zresztą siostra bohaterki częściej jest nieobecna niż obecna w życiu syna, nawet podczas przeszczepu serca to Alba ma się zająć chłopcem), a ona jego jak idealnego syna. Kiedy dochodzi do tragedii i ginie prawdziwy syn głównej bohaterki, a w tym samym czasie Jonas otrzymuje nowe serce, Alba zostaje poddana próbie. Odchodzi od zmysłów, poszukuje odpowiedzi na pytanie, kto otrzymał organ jej syna i poznaje Vilmę, kobietę w podobnej sytuacji. Ostatecznie w poznanej Vilmie dostrzeże szaleństwo, któremu i ona się poddała i w porę zwróci się ku rozwadze.

Bohaterowie Schmitta tęsknią za bliskością drugiego człowieka, będąc jednocześnie boleśnie świadomymi samotności, na jaką są skazani. Aby wypełnić bolesną pustkę przenoszą uczucia na wybrane osoby (w ten sposób Jean i Laurent w Dawidzie odnajdują namiastkę syna, którego nigdy nie będą posiadali), dostrzegają w innych osobach symbole swoich strat (jak małżeństwo z opowiadania Dziecko upiór dostrzega w nieznajomej Mélissie ducha nienarodzonego dziecka).
Małżeństwo we troje traktuje również o miłości i akceptacji jakich potrzebuje i poszukuje przez całe życie każdy człowiek. Schmitt kolejny raz wybrał się w podróż do ludzkiej duszy i teraz już od czytelnika zależy, czy zechce autorowi w tej wędrówce towarzyszyć.


Eric - Emmanuel Schmitt, Małżeństwo we troje, tłum. A. Sylwestrzak-Wszelaki, wyd. Znak, Kraków 2013.

6 lipca 2014

Echa miłości z czasu wojny


Powtórnie narodzony Margaret Mazzantini zachęcił mnie okładką, choć po przeczytaniu opisu zaczęłam się zastanawiać, czy to dobra lektura na rozpoczęcie wakacji. Jednak zaryzykowałam i nie żałuję. To powieść, która dość powoli rzuca na czytelnika swój czar. Ale gdy to się już wydarzy, nie jest się w stanie oderwać od opowiadanej przez Mazzantini historii.

Rzym, letni poranek. Gemma odbiera telefon od przyjaciela z dawnych lat, Gojka. Mężczyzna prosi, by przyjechała na wystawę zdjęć do Sarajewa. Ta krótka rozmowa sprawia, że przeszłość i zamknięte w niej uczucia powracają. Gemma postanawia wyruszyć w podróż wspomnień i zabrać w nią Pietra, swojego syna.

Powieść opiera się na retrospekcji. Zabieg wykorzystywany przez pisarkę czyni lekturę powieści trudną, wymagającą od czytelnika koncentracji. Jednak to powoduje, że powieść zapada w pamięci na dłużej.
Gemma wracając do Sarajewa, powraca wspomnieniami do lat dziewięćdziesiątych, gdy poznała w czasie strasznym miłość życia - fotografa z Genui, Diega.
Relację między dwojgiem bohaterów można opisać jako gwałtowną, pełną czułości i namiętności. Bratnie dusze, które odnalazły się przez przypadek i mimo przeciwności postanowiły spędzić ze sobą życie.
Dzięki retrospekcji autorka Powtórnie narodzonego odkrywa przed czytelnikiem kolejne tajemnice z życia Gemmy, Diega i Pietra. Mazzantini z wyczuciem buduje napięcie, opisuje uczucia, jakie targały Gemmą za czasów Diega jak i podczas powrotu do miasta, w którym wszystko się rozpoczęło i zakończyło.

Innym bohaterem powieści jest Sarajewo. Czasu wojny i czasu pokoju. Powieść zawiera opisy pełne okrucieństwa, niepokoju i śmierci podczas wojny. Przeplatane są one spojrzeniem na Sarajewo pokoju, nadal zniszczone i noszące opatrunki na wojennych ranach.
Sarajewo jest w powieści bohaterem oddziałującym na inne postaci. Patrzy na kolejne tragedie i śmierci. To również świadek miłości Gemmy i Diega oraz pojawienia się na świecie Pietra. Zagadka jego narodzin zostaje odkryta (jak i inne tajemnice) dopiero na ostatnich stronach książki, co jest niewątpliwą zaletą tej książki.

Powtórnie narodzony jest powieścią wyjątkową. To nie tylko historia miłosna, ale i rzecz o trudach relacji między matką a dorastającym synem. To opowieść o okrucieństwach wojny i potworach, jakie wówczas wychodzą z człowieka. Ale to też historia o tym, że nawet w czasach wojny człowiek potrzebuje bliskości i czułości. Jednak mimo że czasem przyjaźń zmienia się w miłość i ratuje przed zagładą (Gojko i Aska), to nie zawsze może ocalić (Gemma i Diego).



Margaret Mazzantini, Powtórnie narodzony, przeł. A. Pawłowska - Zampino, wyd. Sonia Draga, Katowice 2013.

1 lipca 2014

Gdy kryminał przestaje być kryminałem

Dla belfra – wychowawcy czerwiec jest miesiącem napięcia, stresu i wielu nieprzespanych nocy. Dlatego na bok odłożyłam wszelkie ambitne książki i sięgnęłam po coś, co zawsze mnie relaksuje – kryminał. Zazwyczaj mój wybór ograniczał się do Christie lub Chmielewskiej. Tym razem poszłam w las nowości i sięgnęłam po Florystkę Katarzyny Bondy. Początki z tą powieścią były ciężkie, ale w końcu udało mi się wciągnąć w lekturę i nie żałuję.

Akcja powieści rozgrywa się w Białymstoku, gdzie zaginęła Zosia. Dziecko nie do końca chciane i nie do końca kochane, ale poszukiwane przez lokalną policję, rodzinę. O pomoc poproszony został również profiler Hubert Meyer (podobno postać znana z innych powieści Bondy). Przyjeżdża z głuszy, w której leczył swoje ego po źle rozpracowanej sprawie. Nie spodziewa się, że białostocka przygoda jest zaplanowaną dla niego przez wrogów kontynuacją niedawnej wpadki.

Pomocnicą Meyera jest Lena Pawłowska. Jest to postać wykreowana w bardzo ciekawy sposób. Symbol kobiecości połączonej z siłą i determinacją. Pawłowska pragnie zostać profilerką, choć wie, że przed nią niezwykle trudna droga. Zaistnieć w środowisku męskim jest zadaniem trudnym do wykonania. Atrakcyjność nie pomaga, a może nawet przeszkadzać, o czym przekonuje się Pawłowska. Ale w tej postaci jest coś jeszcze. Determinacja z jaką Lena staje do walki z przeszłością i stawia czoła męskiej sile (tak przewyższającej kobiecą), dodaje tej postaci mocnego rysu, pazura. Dzięki temu naprawdę polubiłam tę bohaterkę. Nie mogę nie wspomnieć o symbolicznym obcięciu przez bohaterkę włosów, co miało dodać jej mocy i odwagi (a wręcz przeciwnie - właśnie zabrało). Uważam, że to bardzo ciekawy i ważny dla kreacji tej postaci motyw. Jednocześnie ta rzeczywista słabość, jaką posiada przecież każda kobieta, sprawia, że postać jest bardziej realna a przez to ciekawa.

Napisać o Florystce, że to powieść kryminalna to o wiele za mało. Łączy ona w sobie gatunek kryminału z baśnią i powieścią psychologiczną. Pisarka znakomicie opisuje psychikę mordercy. Swoją drogą, odkrycie mordercy jest spektakularne i może przynieść zaskoczenie. Ponadto we Florystce można odnaleźć mocno rozbudowany wątek manipulowania czyjąś psychiką, powstrzymywanie przed naturalnymi procesami jakie powinny zajść w człowieku doświadczającym czegoś traumatycznego. Postać Oli - borykającej się ze śmiercią syna - mistrzowsko dopracowana. 

Warte zauważenia jest też pochylenie się pisarki nad cygańską kulturą. Myślę, że wzbogaca to samą powieść, a akcję osadza w pewnej konkretnej przestrzeni. W ogóle trzeba przyznać, że Bonda tworząc historię kryminalną, nie ogranicza się jedynie do niej. Do dania głównego podaje przekąski, desery, niezwykle zręcznie nimi żonglując. Niezwykle trudne do wykonania zadanie, ale spod pióra autorki Florystki wychodzi bardzo wykwintna i wielowymiarowa powieść. 

Po przeczytaniu Florystki stwierdzam, że z pewnością sięgnę po inne kryminały Katarzyny Bondy. Są dobre pod względem językowym, ale i nie noszą śladu schematyczności, której niestety niektóre pisarki i niektórzy pisarze ulegają. Polecam, sama rozpoczynając wakacyjny sezon czytelniczy stosem piętrzących się obok książek.


Katarzyna Bonda, Florystka, wyd. Videograf, Chorzów 2012.