Ważne informacje i terminy



27 października 2013

Wywiad z pisarką Magdaleną Witkiewicz

W środę Dziennikarze SAG razem z uczniami klas I i II mieli przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z gdańską pisarką Magdaleną Witkiewicz. Po spotkaniu był również czas dla uczniów z kółka dziennikarskiego, którzy przeprowadzili wywiad. Dowiedzieli się między innymi, jakie miejsce w domu pisarki zachęca ją do tworzenia, podczas jakiej czynności domowej wymyśla nowe historie do książek oraz których stworzonych przez siebie bohaterów nie lubi. Zachęcam do przeczytania całego wywiadu. 
                                                                                                                                       pani Ka.


WYWIAD Z MAGDALENĄ WITKIEWICZ

Magdalena Witkiewicz, pisarka absolwentka Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów. Napisała m.in.: Milaczek (2008), Panny roztropne (2009) Zamek z piasku (2013)

DZIENNIKARZE SAG:  Czy od najmłodszych lat pisanie przychodziło Pani z łatwością?

MAGDALENA WITKIEWICZ:  Tak, pierwszy wiersz napisałam, gdy miałam może z siedem lat. Macie Facebook'a? Tam, na moim fan page'u, ostatnio dałam skan wierszyka, który brzmiał tak:
„Kiedy mucha się osiędzie,
kiedy komar siadł na grzędzie.
Kiedy słonko się zarumieni,
wtedy świat się cały zmieni.
Wszystko będzie takie nowe,
a śniadanie już gotowe.”
To był mój pierwszy wiersz, który nie ma zbyt dużo walorów literackich, ale zawsze lubiłam pisać. Wypracowania były dla mnie przyjemnością. Na maturze napisałam pracę na sześć stron, czy nawet siedem, drobnym maczkiem i dostałam szóstkę.

DZIENNIKARZE SAG:  Mówiła Pani, że inspiruje Panią pisarz Stephen King. Czy mogłaby Pani rozwinąć ten temat?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Bardzo lubię jego książki, bardzo lubię tę tajemniczość, która jest w King'u. Uważam, że on doskonale prowadzi fabułę. Ja tak nie będę pisać, to znaczy na dzień dzisiejszy nie zamierzam pisać tego rodzaju książek, bo nie umiem.
Podoba mi się też to, w jaki sposób on mówi o tym jak pisze – czyli ta książka, którą wam bardzo polecam: Stephen King Jak pisać? Czyli Pamiętnik rzemieślnika. Bardzo fajne rady na temat pisania książek i na temat tego jak być pisarzem bądź rzemieślnikiem. Po prostu jest to moje takie guru (śmiech).
A ja raczej takich książek nie piszę, piszę takie... Trochę pod romans podchodzą, psychologiczny romans, bądź komedię.

DZIENNIKARZE SAG:  A jakie jeszcze książki lubi Pani czytać? Czy to, co Pani czyta inspiruje panią do tworzenia własnych książek?
MAGDALENA WITKIEWICZ: Lubię czytać sensację. Lubię czytać kryminały, czyli Coben, Cussler...
Ostatnio odkryłam bardzo fajną pisarkę kryminałów! Ojejku, słuchajcie: miałam kończyć moją książkę, ale jak kupiłam sobie na czytnik Tess Gerritsen, to od razu cztery pod rząd przeczytałam, a moja książka leżała i leżała, czekając aż ją dokończę (śmiech). Też moich koleżanek czytam teraz książki, wypada przeczytać.
Natomiast ja piszę zupełnie inny typ literatury. Być może to też jest tak, jak kiedyś Marek Krajewski powiedział, że nie pisze kryminałów, bo boi się, że popełni plagiat.

DZIENNIKARZE SAG: Typowy dzień pisarki?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Nie ma czegoś takiego jak typowy dzień pisarki. Ja mam dwójkę małych dzieci, więc typowy dzień mogę sobie poukładać, a potem moje dziecko ma 39 stopni gorączki i wszystko leży. Teraz, jak już wam mówiłam zostawiłam tę moją firmę i teraz jestem w fazie układania wszystkiego. Ale mogę wam opowiedzieć jak to wyglądało do momentu, kiedy ja te wszystkie książki pisałam i jednocześnie pracowałam. Szłam do pracy od 8 do 16, od 16 do 20 zajmowałam się domem, rodziną, a później siedziałam w fotelu i do 24 pisałam książki.
Tak to wyglądało, i można się było za przeproszeniem zarżnąć w takim trybie życia, więc teraz trochę oddycham, chociaż dużo trudniej się zebrać do pisania. (śmiech)

DZIENNIKARZE SAG: A kiedy Pani wpada na najwięcej pomysłów?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Jak jadę samochodem to mam wiele pomysłów, ale najwięcej przy wieszaniu prania. (śmiech) Brzmi to głupio, ale to Agata Christie powiedziała kiedyś, że ona najwięcej pomysłów ma przy myciu naczyń, bo  jest to nudne i bezmyślne zajęcie, że po prostu nic innego nie można robić. Ja mam zmywarkę (śmiech) no więc mi pozostaje jazda samochodem i wieszanie prania.

DZIENNIKARZE SAG: Czy tworząc powieści, opiera się pani na historiach z życia, czy wszystko jest dziełem wyobraźni?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Bardzo często opieram się na historiach z życia, nie tyle moich, co moich znajomych. Na przykład Zamek z piasku  to jest opowieść o kobiecie mającej problemy z zajściem w ciążę. Na mojej stronie zapytałam, czy któraś z czytelniczek chciałaby o takim problemie porozmawiać i okazało się, że mój apel wywołał bardzo duży odzew. Dostawałam bardzo długie maile. Więc w każdej książce jest odrobina prawdy z mojego życia albo z życia moich znajomych.

DZIENNIKARZE SAG: Ma pani może jakieś ulubione miejsce w domu, w którym pani pisze?

MAGDALENA WITKIEWICZ:  Tak. Mam taki bardzo stary fotel, którego mój mąż chce się pozbyć. Zawsze wieczorami tam siadam, opieram nogi na stołku, kładę komputer na kolanach. A, i jeszcze ten fotel ma takie duże podłokietniki i tam zawsze siada mój kot. No i kiedy jest już kot, jakaś herbatka, stołek pod nogami i laptop na kolanach to wtedy czuję, że mogę pisać.

DZIENNIKARZE SAG: Czy lubi pani stworzonych przez siebie bohaterów?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Nie zawsze. Na przykład głównej bohaterki Zamku z piasku nie cierpię (śmiech).  Ona sama nie wie czego chce, jest bardzo denerwująca. Oczywiście są też bohaterowie negatywni, których bardzo nie lubię.
Ktoś kiedyś powiedział że jestem mistrzynią bohaterów drugoplanowych. Są z boku, ale są to tak fajne, wyraziste postacie, że faktycznie coś w tym jest. Jeżeli ktoś ma jakąś wadę, to jest bardziej interesujący. Ale najbardziej jestem zżyta z bohaterami Milaczka.

DZIENNIKARZE SAG:  A czy tworząc postacie, wzoruje się pani na kimś?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Czasami tak. W najnowszej książce wzorowałam się na moim koledze. Mój mąż jest opisany ze swoim takim pedantyzmem strasznym, gdzie on faktycznie liczy wszystkie wydatki i tu właśnie też jest taki bohater. Więc generalnie jak moi znajomi czytają te książki to wiedzą o kogo chodzi. Chociaż niekiedy ktoś myśli, że to on jest opisany, a to nie on.
Kiedyś widziałam taką fajną torbę, na której po angielsku było napisane: „ Nie denerwuj pisarza, bo jeżeli go zdenerwujesz to on opisze ciebie w książce i potem ciebie zabije”. Więc tak to jest. (śmiech)

 DZIENNIKARZE SAG:  Jaki gatunek książek lubi pani pisać?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Cały czas mi się wydaje, że ja jeszcze szukam. Chociaż wszyscy mówią, że w tej odsłonie jestem najfajniejsza - w Zamku z piasku, w opowieściach takich bardziej sentymentalnych, lekkich.
Ale wśród tych wszystkich książek dla dorosłych jest też książka dla dzieci oraz wierszyki dla zupełnie małych dzieci. Bardzo jest duża skrajność w tworzonych przeze mnie gatunkach. Niektóre osoby się dziwią jak osoba, która napisała książkę taką jak np. Opowieści niewiernej,  może potem pójść w zupełnie innym kierunku.

DZIENNIKARZE SAG: Czy ma pani już pomysł na następną książkę?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Mam pomysł, a co najgorsze mam już podpisane trzy umowy (śmiech), więc to jest bardziej motywujące niż pomysł, i zaliczki już są (śmiech). Ja jestem takim typem, co  wszystko na ostatnią minutę robi. Moja mama tego nie cierpi. Gdy byłam w liceum, moja mama była przerażona, mówiła: „Boże, jak ty tę maturę zdasz?”. A ja po prostu: „Luz, mama, jeszcze dwa tygodnie” (śmiech). Więc widać tak mam, ale nie polecam tego, bo człowiek się bardzo stresuje.

DZIENNIKARZE SAG:  A skąd wziął się tytuł Milaczek?

MAGDALENA WITKIEWICZ:   Kiedyś mój chłopak ciągle mówił do mnie „Madziaczku”. 
No i ja byłam taka zamadziaczkowana. A tutaj [w Milaczku, przyp. red.] jest akurat taka dziewczyna, która się nazywa Milena i do niej mówiono Milaczek.
Chciałam, żeby był inny tytuł Login: milaczek hasło: stara panna, bo ona się tam logowała na portalach randkowych. Ale wydawca stwierdził, że Milaczek to jest trafny tytuł.

UCZEŃ SAG: Mnie nie przekonuje żadna z tych nazw.

 MAGDALENA WITKIEWICZ:   Nie jesteś grupa docelową. Ja mówię otwarcie, że te książki nie są dla facetów, chociaż czasami je czytają. Na przykład Opowieść niewiernej  faceci lubią. Pokazuje im inne spojrzenie na kobiece sprawy. Ale ja zawsze mówię, że piszę książki przeznaczone raczej dla kobiet. A ciebie zachęciłaby bardziej Ręka mistrza Kinga, chociaż myślę, że samo nazwisko autora zachęca. Mogłaby mieć tytuł i Milaczek, a i tak wszyscy by kupili (śmiech).

DZIENNIKARZE SAG: Ma już pani pomysły na nowe książki?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Mam. Będzie druga część Szkoły żon , będzie druga część Lilki i spółki. I jeszcze taka jedna książka, która będzie miała tytuł Czereśnie zawsze muszą być dwie. Przy tym tytule się uprę.

DZIENNIKARZE SAG: A skąd pomysł na ten tytuł?

MAGDALENA WITKIEWICZ: Mój tata chciał czereśnie posadzić. I taki ogrodnik, który przychodzi do moich rodziców mówi: „No ale to dwie”, a tata odpowiada: „Dlaczego dwie? Mnie tu jedna pasuje”. Ogrodnik na to: „Nie, nie. Czereśnie zawsze muszą być dwie. Żeby rodzić owoce”. I ja w tym momencie tak siedzę naprzeciwko tego pana Jana i mówię: „Panie Janie, mam tytuł!”. Myślę, że z nim porozmawiam i to będzie tak trochę o Gdańsku...

DZIENNIKARZE SAG: Jakie poleca Pani własne książki adekwatne dla nas?

MAGDALENA WITKIEWICZ:  Milaczek, Panny roztropne i jeszcze wydaje mi się, że możecie przeczytać Balladę o ciotce Matyldzie.

DZIENNIKARZE SAG:  Bardzo dziękujemy za poświęcony nam czas i rozmowę.

MAGDALENA WITKIEWICZ:  Dziękuję. Muszę wam powiedzieć, że ja też zaczynałam od gazetki szkolnej, która się nazywała „Bomba”. Jak będziemy mieli warsztaty to ją przyniosę i pokażę wam, a wy mi pokażecie swojego bloga.

DZIENNIKARZE SAG:  Z przyjemnością. Do zobaczenia.


26 października 2013

Nalewka z dobrych historii

Podczas roku szkolnego, gdy zmierzam się z różnymi belferskimi zadaniami i wyzwaniami, nie zawsze mam czas lub ochotę, by sięgać po książki z półki dla ambitnych. Ale jako że jestem od urodzenia molem książkowym, czytać muszę. Wybieram więc czytadła i się nimi raczę (najczęściej w środkach komunikacji miejskiej, którymi się przemieszczam, więc doceniam, że Sopot jest dalej niż bliżej mojego miejsca zamieszkania, a ja póki co nie mam prawa jazdy ;)). Lubię też odkrywać (ostatnio zwłaszcza polskich nieznanych pisarzy) i dlatego podczas ostatniego pobytu w księgarni zakupiłam Nalewkę zapomnienia czyli bajkę dla nieco starszych dziewczynek Kasi Bulicz-Kasprzak. I zaginęłam.

Główną bohaterką i narratorką jest Jaga. Kobieta dojrzała. Kobieta sukcesu. Przerażająca szefowa. Samotna samotnością najgorszą, bo z wyboru. Przypadek sprawia, że trafia do szpitala na badania, które stwierdzają bezlitośnie: rak mózgu, śmierć w najbliższym czasie. Jaga po nieudanej próbie powrotu do dawnego życia wyjeżdża do opuszczonego domu dziadków na wsi. Postanawia tu umrzeć. Samotnie. Jednak los śmieje jej się w twarz i stawia na drodze tłum istot, z którymi Jaga, chcąc nie chcąc, nawiązuje bliższe relacje. Nękana przez towarzystwo szeptuchy Śliwowej przestaje się już dziwić, że rozmawia z psem, kotem i myszą –  współlokatorami domu. Oczywiście czytadło musi zawierać też i historię miłosną. I tak w powieści Kasi Bulicz-Kasprzak pojawia się weterynarz Andrzej, który w Jadze odnajduje miłość życia. 
Jak zakończy się historia umierającej Jagi? Dlaczego bohaterka ma problemy w nawiązywaniu relacji? W jaki sposób Andrzej oraz reszta kompanów wpłyną na jej życie? Jaka jeszcze wiadomość zatrzęsie światem Jagi? Jakie mądrości o życiu z mężczyznami wypowiada mysz? O tym każdy czytacz powinien przekonać się sam, sięgając po powieść.

Niewątpliwie Nalewka zapomnienia ma wiele atutów. Pierwszym walorem jest na pewno język. Opowiadana historia nie rwie się, a wręcz wciąga czytelnika w świat powieści. Ponadto książka zawiera coś, co kocham – żarty słowne i sytuacyjne. Czytanie tej powieści w miejscach publicznych grozi wybuchami śmiechu i ściąganiem na siebie zaniepokojonych spojrzeń współtowarzyszy podróży. Oprócz tego niewątpliwą zaletą Nalewki zapomnienia jest kreacja bohaterów. Postaci ludzkie niemal wychodzą z kart, by żyć obok czytacza. Są bardzo wyraziste, a niemal każda postać ma w sobie coś charakterystycznego. Choć dla mnie fenomenalnym pomysłem było sięgnięcie do cech bajki (tu dla mnie widoczna jest podpowiedź w tytule książki) i nadanie zwierzętom cech ludzkich. Bez gadających psa, kota i myszy Nalewka zapomnienia nie miałaby w sobie magii pozwalającej na chwilę oddechu od czasem zbyt szarej rzeczywistości. Dla takich czytadeł jestem bardzo na tak.

Kasia Bulicz-Kasprzak, Nalewka zapomnienia czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2013.

22 października 2013

„Adrian Mole – Męki dorastania”

„Męki dorastania” są drugim tomem serii autorstwa Sue Townsend. Jest to sekretny dziennik prowadzony przez czternastoletniego intelektualistę.

Książka jest zabawna, a jej bohater - nieco zarozumiały, zakompleksiony nastolatek o wygórowanych ambicjach – podchodzi do swojego życia z pewnym dystansem, choć nie wszystkie sprawy, o których pisze są zabawne. Romanse szalonych rodziców, zgryźliwy staruszek, którym opiekuje się chłopiec, najlepszy przyjaciel deklarujący się jako gej, list od pana Tydeman'a z BBC z informacją, że i tym razem Adrian nie poprowadzi audycji radiowej o swojej poezji – to zaledwie kilka historii o różnym zabarwieniu emocjonalnym, które można znaleźć w dzienniku nastolatka.

Adrian opisuje różne sytuacje z pełną świadomością swojej wyższości wobec otaczającego go przyziemnego świata – i to podejście, (które jest kwintesencją książek Townsend) rozśmiesza najbardziej.

Jego naiwne i sarkastyczne komentarze do nawet najdrobniejszych wydarzeń rozbawią zarówno młodzież, jak i dorosłych, którym być może przypomni się, że i oni też kiedyś mieli czternaście lat.

Gorąco polecam tę książkę wszystkim zainteresowanym.
                                                                                                     Agnieszka


15 października 2013

Najbliższe terminy

Moi Pierwszoklasiści,
Czas tak pędzi, że wrzesień zmienił się w połowę października i nie dostrzegłam, kiedy to się wydarzyło. Dziś kilka informacji organizacyjnych, związanych z tym, co będzie się działo na najbliższych zajęciach języka polskiego.

Ważne terminy:
16.10. (środa) - wypracowanie klasowe, opis dzieła sztuki
17.10. (czwartek) - wypracowanie dla chętnych na temat "Oskara i pani Róży" oraz "4. piętra"
21.10. (poniedziałek) - ostateczny termin wyboru wiersza do recytacji
07.11. (czwartek) - sprawdzian - czasownik
18.11. (poniedziałek) - sprawdzian z lektury (Wyspa skarbów)

Podręczniki, które powinniście mieć na najbliższych lekcjach:
17.10. literatura
21.10. literatura i gramatyka
23.10. gramatyka
24.10. literatura


Życzę miłego dnia!


NAUKA = ŻYCIE ?

Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba najpierw zastanowić się, czym jest nauka. Według młodzieży to zmarnowany czas: szkoła, dużo pracy i wysiłku. Lecz tak naprawdę oznacza to coś więcej. To nasze życie.
Zastanówcie jak by ten świat wyglądał bez nauki. Jaskiniowcy, skóry zwierząt, szybka śmierć. Innymi słowy – CHAOS. Nawet malowanie na ścianach jaskiń to pewien rodzaj nauki. Dzięki niej możemy żyć dłużej, dokonywać przełomów w technice, ewoluować. Możemy po prostu żyć.

W naszych czasach mamy pod dostatkiem… Właściwie wszystkiego. Ale aby nasze życie było pełne dobrobytu, potrzebujemy ludzi wykształconych. Wszystko w rękach nowych pokoleń. Nauka to nie tylko ciężkie książki, zeszyty, gmach szkoły. Nauka to wiedza. A wiedza to my. Lecz myślę, że nie trzeba się martwić o przyszłość. Dzisiejsza młodzież to bardzo bystre pokolenie. Uważam, że dadzą sobie radę w przyszłości. J    
                                                                        Julka