W środę Dziennikarze SAG razem z uczniami klas I i II mieli przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z gdańską pisarką Magdaleną Witkiewicz. Po spotkaniu był również czas dla uczniów z kółka dziennikarskiego, którzy przeprowadzili wywiad. Dowiedzieli się między innymi, jakie miejsce w domu pisarki zachęca ją do tworzenia, podczas jakiej czynności domowej wymyśla nowe historie do książek oraz których stworzonych przez siebie bohaterów nie lubi. Zachęcam do przeczytania całego wywiadu.
pani Ka.
pani Ka.
WYWIAD Z MAGDALENĄ WITKIEWICZ
Magdalena Witkiewicz, pisarka absolwentka Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów. Napisała m.in.: Milaczek (2008), Panny roztropne (2009) Zamek z piasku (2013)
DZIENNIKARZE
SAG: Czy od najmłodszych lat pisanie
przychodziło Pani z łatwością?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Tak, pierwszy wiersz
napisałam, gdy miałam może z siedem lat. Macie Facebook'a? Tam, na moim fan
page'u, ostatnio dałam skan wierszyka, który brzmiał tak:
„Kiedy mucha się
osiędzie,
kiedy komar siadł
na grzędzie.
Kiedy słonko się
zarumieni,
wtedy świat się
cały zmieni.
Wszystko będzie
takie nowe,
a śniadanie już
gotowe.”
To był mój
pierwszy wiersz, który nie ma zbyt dużo walorów literackich, ale zawsze lubiłam
pisać. Wypracowania były dla mnie przyjemnością. Na maturze napisałam pracę na
sześć stron, czy nawet siedem, drobnym maczkiem i dostałam szóstkę.
DZIENNIKARZE
SAG: Mówiła Pani, że inspiruje Panią
pisarz Stephen King. Czy mogłaby Pani rozwinąć ten temat?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Bardzo lubię jego książki, bardzo lubię tę tajemniczość, która
jest w King'u. Uważam, że on doskonale prowadzi fabułę. Ja tak nie będę pisać,
to znaczy na dzień dzisiejszy nie zamierzam pisać tego rodzaju książek, bo nie
umiem.
Podoba mi się też
to, w jaki sposób on mówi o tym jak pisze – czyli ta książka, którą wam bardzo
polecam: Stephen King Jak pisać? Czyli
Pamiętnik rzemieślnika. Bardzo fajne rady na temat pisania książek i na
temat tego jak być pisarzem bądź rzemieślnikiem. Po prostu jest to moje takie
guru (śmiech).
A ja raczej
takich książek nie piszę, piszę takie... Trochę pod romans podchodzą,
psychologiczny romans, bądź komedię.
DZIENNIKARZE
SAG: A jakie jeszcze książki lubi
Pani czytać? Czy to, co Pani czyta inspiruje panią do tworzenia własnych
książek?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Lubię czytać
sensację. Lubię czytać kryminały, czyli Coben, Cussler...
Ostatnio odkryłam
bardzo fajną pisarkę kryminałów! Ojejku, słuchajcie: miałam kończyć moją książkę,
ale jak kupiłam sobie na czytnik Tess Gerritsen, to od razu cztery pod rząd
przeczytałam, a moja książka leżała i leżała, czekając aż ją dokończę (śmiech).
Też moich koleżanek czytam teraz książki, wypada przeczytać.
Natomiast ja
piszę zupełnie inny typ literatury. Być może to też jest tak, jak kiedyś Marek Krajewski
powiedział, że nie pisze kryminałów, bo boi się, że popełni plagiat.
DZIENNIKARZE
SAG: Typowy dzień pisarki?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Nie ma czegoś takiego jak typowy dzień pisarki. Ja mam dwójkę
małych dzieci, więc typowy dzień mogę sobie poukładać, a potem moje dziecko ma
39 stopni gorączki i wszystko leży. Teraz, jak już wam mówiłam zostawiłam tę moją firmę i teraz jestem w fazie układania wszystkiego. Ale mogę wam opowiedzieć jak to wyglądało do momentu, kiedy
ja te wszystkie książki pisałam i jednocześnie pracowałam. Szłam do pracy od 8 do 16, od 16
do 20 zajmowałam się domem, rodziną, a później siedziałam w fotelu i do 24 pisałam
książki.
Tak to wyglądało, i
można się było za przeproszeniem zarżnąć w takim trybie życia, więc teraz
trochę oddycham, chociaż dużo trudniej się zebrać do pisania. (śmiech)
DZIENNIKARZE
SAG: A kiedy Pani wpada na najwięcej pomysłów?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Jak jadę samochodem to mam wiele
pomysłów, ale najwięcej przy wieszaniu prania. (śmiech) Brzmi to głupio, ale to
Agata Christie powiedziała kiedyś, że ona najwięcej pomysłów ma przy myciu
naczyń, bo jest to nudne i bezmyślne
zajęcie, że po prostu nic innego nie można robić. Ja mam zmywarkę (śmiech) no
więc mi pozostaje jazda samochodem i wieszanie prania.
DZIENNIKARZE
SAG: Czy tworząc powieści, opiera się pani na historiach z życia, czy
wszystko jest dziełem wyobraźni?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Bardzo często opieram się na historiach z życia, nie tyle moich, co moich znajomych. Na przykład Zamek z
piasku to jest opowieść o kobiecie mającej problemy z zajściem w ciążę. Na
mojej stronie zapytałam, czy któraś z czytelniczek chciałaby o takim problemie
porozmawiać i okazało się, że mój apel wywołał bardzo duży odzew. Dostawałam
bardzo długie maile. Więc w każdej książce jest odrobina prawdy z mojego życia albo
z życia moich znajomych.
DZIENNIKARZE
SAG: Ma pani może jakieś ulubione miejsce w domu, w którym pani pisze?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Tak. Mam taki bardzo
stary fotel, którego mój mąż chce się pozbyć. Zawsze wieczorami tam siadam,
opieram nogi na stołku, kładę komputer na kolanach. A, i jeszcze ten fotel ma
takie duże podłokietniki i tam zawsze siada mój kot. No i kiedy jest już kot,
jakaś herbatka, stołek pod nogami i laptop na kolanach to wtedy czuję, że mogę
pisać.
DZIENNIKARZE
SAG: Czy lubi pani stworzonych przez siebie bohaterów?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Nie zawsze. Na przykład głównej bohaterki Zamku z piasku nie cierpię (śmiech). Ona sama nie wie czego chce, jest bardzo
denerwująca. Oczywiście są też bohaterowie negatywni, których bardzo nie lubię.
Ktoś kiedyś
powiedział że jestem mistrzynią bohaterów drugoplanowych. Są z boku, ale są to
tak fajne, wyraziste postacie, że faktycznie coś w tym jest. Jeżeli ktoś ma
jakąś wadę, to jest bardziej interesujący. Ale najbardziej jestem zżyta z
bohaterami Milaczka.
DZIENNIKARZE
SAG: A czy tworząc postacie, wzoruje
się pani na kimś?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Czasami tak. W najnowszej książce wzorowałam się na moim
koledze. Mój mąż jest opisany ze swoim takim pedantyzmem strasznym, gdzie on faktycznie
liczy wszystkie wydatki i tu właśnie też jest taki bohater. Więc generalnie jak
moi znajomi czytają te książki to wiedzą o kogo chodzi. Chociaż niekiedy ktoś
myśli, że to on jest opisany, a to nie on.
Kiedyś widziałam
taką fajną torbę, na której po angielsku było napisane: „ Nie denerwuj pisarza,
bo jeżeli go zdenerwujesz to on opisze ciebie w książce i potem ciebie zabije”.
Więc tak to jest. (śmiech)
DZIENNIKARZE SAG: Jaki gatunek książek lubi pani pisać?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Cały czas mi się wydaje, że ja jeszcze szukam. Chociaż wszyscy
mówią, że w tej odsłonie jestem najfajniejsza - w Zamku z piasku, w opowieściach takich bardziej sentymentalnych, lekkich.
Ale wśród tych
wszystkich książek dla dorosłych jest też książka dla dzieci oraz wierszyki
dla zupełnie małych dzieci. Bardzo jest duża skrajność w tworzonych przeze mnie
gatunkach. Niektóre osoby się dziwią jak osoba, która napisała książkę taką jak
np. Opowieści niewiernej, może potem pójść w zupełnie innym kierunku.
DZIENNIKARZE SAG:
Czy ma pani już pomysł na następną książkę?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Mam pomysł, a co najgorsze mam już podpisane trzy umowy
(śmiech), więc to jest bardziej motywujące niż pomysł, i zaliczki już są
(śmiech). Ja jestem takim typem, co
wszystko na ostatnią minutę robi. Moja mama tego nie cierpi. Gdy byłam w
liceum, moja mama była przerażona, mówiła: „Boże, jak ty tę maturę zdasz?”. A
ja po prostu: „Luz, mama, jeszcze dwa tygodnie” (śmiech). Więc widać tak mam,
ale nie polecam tego, bo człowiek się bardzo stresuje.
DZIENNIKARZE
SAG: A skąd wziął się tytuł Milaczek?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Kiedyś mój chłopak
ciągle mówił do mnie „Madziaczku”.
No i ja byłam
taka zamadziaczkowana. A tutaj [w Milaczku,
przyp. red.] jest akurat taka dziewczyna, która się nazywa Milena i do niej
mówiono Milaczek.
Chciałam, żeby
był inny tytuł Login: milaczek hasło:
stara panna, bo ona się tam logowała na portalach randkowych. Ale wydawca
stwierdził, że Milaczek to jest trafny
tytuł.
UCZEŃ SAG: Mnie
nie przekonuje żadna z tych nazw.
MAGDALENA WITKIEWICZ: Nie jesteś grupa docelową. Ja mówię otwarcie,
że te książki nie są dla facetów, chociaż czasami je czytają. Na przykład Opowieść niewiernej faceci lubią. Pokazuje im inne spojrzenie na
kobiece sprawy. Ale ja zawsze mówię, że piszę książki przeznaczone raczej dla
kobiet. A ciebie zachęciłaby bardziej Ręka
mistrza Kinga, chociaż myślę, że samo nazwisko autora zachęca. Mogłaby mieć
tytuł i Milaczek, a i tak wszyscy by
kupili (śmiech).
DZIENNIKARZE
SAG: Ma już pani pomysły na nowe książki?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Mam. Będzie druga część Szkoły
żon , będzie druga część Lilki i
spółki. I jeszcze taka jedna książka, która będzie miała tytuł Czereśnie zawsze muszą być dwie. Przy
tym tytule się uprę.
DZIENNIKARZE
SAG: A skąd pomysł na ten tytuł?
MAGDALENA WITKIEWICZ: Mój tata chciał
czereśnie posadzić. I taki ogrodnik, który przychodzi do moich rodziców mówi:
„No ale to dwie”, a tata odpowiada: „Dlaczego dwie? Mnie tu jedna pasuje”.
Ogrodnik na to: „Nie, nie. Czereśnie zawsze muszą być dwie. Żeby rodzić owoce”.
I ja w tym momencie tak siedzę naprzeciwko tego pana Jana i mówię: „Panie Janie,
mam tytuł!”. Myślę, że z nim porozmawiam i to będzie tak trochę o Gdańsku...
DZIENNIKARZE
SAG: Jakie poleca Pani własne książki adekwatne dla nas?
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Milaczek, Panny roztropne
i jeszcze wydaje mi się, że możecie przeczytać Balladę o ciotce Matyldzie.
DZIENNIKARZE
SAG: Bardzo dziękujemy za poświęcony
nam czas i rozmowę.
MAGDALENA
WITKIEWICZ: Dziękuję. Muszę wam
powiedzieć, że ja też zaczynałam od gazetki szkolnej, która się nazywała „Bomba”. Jak będziemy mieli warsztaty to ją przyniosę i pokażę wam, a wy mi pokażecie
swojego bloga.
DZIENNIKARZE
SAG: Z przyjemnością. Do zobaczenia.